Zaczęliśmy sprzątanie. I my, ludzie, i nasze koty. Każdy na swój sposób :)
Wiadomo – Wielkanoc za pasem. Trzeba się przyłożyć: wytrzeć, przetrzeć, ułożyć, ustawić, wyszorować, wypolerować. Wszystko na błysk. Każdy we własnym zakresie i na swoją modłę. Byle by efekt był.
W piątek ruszyliśmy na ratunek wszystkim szafkom, szafeczkom, komodom, gablotkom i tego typu mebelkom. Wyciągnięte wszystko, wymyte, wytarte, poustawiane. Lśni.
Straty: Dwa ręcznie malowane kieliszki do wódki. Świetnie się toczyły i nagle ups, wpadły na ścianę. Wredna ta ściana :p
Zysk: Zdrowo podjedzona zeszłoroczna palma wielkanocna. I dzięki Bogu, bo nową kupiłam ;)
Jesteś kociarzem tak jak ja? Też nie wyobrażasz sobie domu bez kota? Od lat żyjemy z kotami pod jednym dachem. Są niezwykłe, wspaniałe, niepowtarzalne. I nigdy nie ma się dość odkrywania tajemnic, które w nich drzemią. O tym, co naprawdę oznacza życie z kotem - na blogu. Zapraszam.
poniedziałek, 23 marca 2015
niedziela, 8 marca 2015
Grypa kontra kocia terapia ;)
No to stało się. Dopadła mnie grypa.
Nie, nie mam na myśli przeziębionka, z kaszelkiem, katarkiem, lekkim dreszczykiem i bólem w czółku. Nie.
Mam na myśli choróbsko, powodujące dreszcze, telepanie, 40 stopni gorączki przez 5 dni z rzędu bez litości, totalne wypocenie, osłabienie, zdechlactwo i zupełny brak jakiejkolwiek siły do czegokolwiek.
Znacie ten stan?
Ja nie znałam przez tyle lat. Ale już znam.
A przy okazji zaznajamiania się z sekretami grypy, poznałam również wachlarz ciekawych zachowań moich słodkich kocich sanitariuszy. I muszę przyznać, że... Było miło :)
Nie, nie mam na myśli przeziębionka, z kaszelkiem, katarkiem, lekkim dreszczykiem i bólem w czółku. Nie.
Mam na myśli choróbsko, powodujące dreszcze, telepanie, 40 stopni gorączki przez 5 dni z rzędu bez litości, totalne wypocenie, osłabienie, zdechlactwo i zupełny brak jakiejkolwiek siły do czegokolwiek.
Znacie ten stan?
Ja nie znałam przez tyle lat. Ale już znam.
A przy okazji zaznajamiania się z sekretami grypy, poznałam również wachlarz ciekawych zachowań moich słodkich kocich sanitariuszy. I muszę przyznać, że... Było miło :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)