Pisałam już o zazdrości wśród kotów i kociąt. To wrodzone i z wiekiem chyba tylko się pogłębia. A jednocześnie takie...ludzkie, prawda? ;)
Co jeszcze upodobnia koty do nas? Do jest typowe nie tylko dla ludzi, ale także dla kotów?
Wiecie co? Obrażenie się :) Tak tak, świetnie to potrafią. Moje potrafią strzelić takiego focha, że ho ho! Wyglądają przy tym tak zabawnie. Wystarczy zrobić im wtedy fotkę i użyć jako tapety pulpitu. Murowany uśmiech na twarzy ilekroć uruchomicie komputer ;)
A więc, dziś będzie o obrazie i fochu. Zapraszam :)
Kot to natura wrażliwa. Często nie bierzemy tego pod uwagę wymuszając na naszych pupilach oczekiwane zachowanie. I jesteśmy zaskoczeni, że kotek reaguje olewaniem naszej osoby i ostentacyjnym mijaniem nas bez jednego łaskawego spojrzenia w naszą stronę ;)
Jak wygląda koci foch?
Łatwo go rozpoznać. Nasz milusiński, kiedy mu czymś podpadniemy, opuści nas krokiem wolnym i dostojnym. Nie będzie na nas patrzył! Głowa zwrócona w przeciwnym kierunku, lekko przymknięte powieki. Ma nas w poważaniu ;) Nie reaguje na wołanie, na mówienie do niego, na zagadywanie.
Będzie udawał, że śpi, odwracał się tyłem i zwijał w kłębek. Może również siedzieć na parapecie udając wielce zainteresowanego tym, co dzieje się za oknem. Nawet na nas nie spojrzy, choć byśmy zaglądali mu w oczy, uda że nikogo nie widzi. Znacie to?
I wierzcie mi, że niełatwo udobruchać kota!
Moje nie wybaczają ani pod wpływem pieszczot (ostentacyjnie nie mruczą, gdy je głaszczę), ani smakołyków (nie chcą niczego, nie przychodzą do miski, kiedy ją napełniam i je wołam). To wymaga czasu. Nadskakiwania im, starania się o względy, zabiegania o ich uwagę i aprobatę. Jednym słowem
cyrk na kółkach :) Nasz milusiński musi poczuć, że jest wyjątkowy i kochany. Nie jest przecież byle jakim kotem z adopcji i sroce spod ogona nie wypadł, więc mamy go cenić. I będzie to zabawnie egzekwował ;) Ale prędzej czy później - wybaczy. Bo kocha :)
A za co obrażają się moje koty?
Za mnóstwo rzeczy, ale te są stałe i nie ma mocnych, żeby po nich nie strzeliły focha ;) A więc następująco:
Obrażają się za niewypuszczenie na balkon - nie wychodzą oczywiście wtedy, kiedy ja otwieram, ale chcą tam wejść wtedy, kiedy ONE chcą i jest akurat zamknięte. I mam natychmiast biec i otworzyć.
Za wszelkie zamknięte im tuż przed nosem drzwi. Nienawidzą tego - jeśli są z tej samej strony co ja - chcą wyjść, jeśli zamknę za nimi - chcą natychmiast wejść. To otwieranie i zamykanie to syzyfowa praca...
Za czesanie ich szczotką. To już przewinienie grubszego formatu. Tu nie ma mowy o darowaniu po godzinie czy dwóch. Foch do końca dnia ;)
Za kąpiel! To najgorsze, co mogę im zrobić. Zwłaszcza Kaprys, który wody boi się panicznie, jest na mnie zły przez dwa, trzy dni. Klasyczna obraza - nieprzejednane spojrzenie, lekceważąca postawa ;) No tak, pancia zniszczyła misternie wylizaną fryzurę... A że pachniał rybą, to co z tego? ;)
Za wszelkiego rodzaju pozbawienie ich rozrywki lub wygody, w tym:
za zabranie buta, którego sznurowadła smakują znakomicie,
za ochrzanienie ich gdy jedzą lub turlają papier toaletowy i waciki,
za zgonienie z fotela, bo gość tam chce usiąść, a przecież to one były pierwsze,
za zakaz ogryzania kwiatków, zwłaszcza trujących,
za zabranie ogryzanego kabla od myszy, laptopa, czy lampki. Itp. itd.
Kota nietrudno obrazić. Wystarczy, że jest do czegoś przymuszany lub nie dostaje tego, co uważa za należne mu bez żadnej dyskusji.
Nie wydaje się Wam, że są do nas niezwykle podobne? Kto wie, może to od nas uczą się pewnych zachowań? Oby nie tylko tych najgorszych...
A teraz prędziutko, idziemy przepraszać nasze futrzaki. Zanim niczym brytyjskie koty obdarzą nas wyniosłym spojrzeniem i opuszczą nasz dom ostentacyjnym, lordowskim krokiem ;)
trafnie napisane w 100% ja mam problem bo mój tygrys obraził się na amen, od miesiąca przemawiam do niego, daję smakołyki, proszę, zanoszę w ulubione miejsca i nic. Obraził się bo sprowadziłam młodego do domu, Oni się jakoś dogadują, ale ja przestałam istnieć dla starszego rezydenta. W oczach ma " jak sobie sprowadziłaś nowego kota, to sobie teraz z nim śpij i głaszcz, ja na to nie będę patrzył" ignoruje mnie, unika swoich ulubionych parapetów, kocyka na kanapie, sypialnia i ukochane łózko, przestało mieć znaczenie. Wygina się w paragraf pod ręką, abym tylko go nie pogłaskała. Serce mi pęka i nie wiem co robić ;(
OdpowiedzUsuńTo minie :) Znaczy... Potrzebna Ci taktyka. Ja stosuję następującą: najpierw głaszczemy starszego stażem kota, potem tego, który dołączył do stada później. I wszystko gra :) Najzabawniejsze jest patrzenie, jak "starszy" zerka w trakcie głaskania, czy ten młodszy aby na pewno to widzi :D Koty są zazdrosne, nic na to nie poradzimy. Trzeba dzielić pieszczoty sprawiedliwie i w odpowiedniej kolejności. Ale... Rączki dwie, kotki dwa - poradzisz sobie :)
UsuńMoj Kotek obraził sie po zabiegu sterylizacji, narazie musi chodzić w specjalnyn ubranku, zeby rana sie nie zabrudzila i jest bardzo niezadowolony z tego powodu. Na poczatku myslalam ze sie gorzej czuje po zabiegu i stad to dziwne zachowanie, ale on najnormalniej w swiecie sie obrazil. Przyznam, ze bardzo mi go szkoda bo widze ze sie meczy ale tez przykro jak za kazdym razem odwraca glowe albo odchodzi :( no coz, mam nadzieje ze przejdzie szybko :)
OdpowiedzUsuńMój strzelił focha bo w domu pojawił się młody.zwial z domku dwa dni temu.siedzi u sąsiadki.jak mnie zobaczył dziś to prysnal.wogóle nie wraca do domu:'(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już wrócił?
UsuńBył zazdrosny, to może i w Tobie chciał wzbudzić zazdrość tą sąsiadką? ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Pani Anno, mam nadzieję, że to się sprawdza w 100%, bo od dwóch dni serce mi krwawi :)) Mamy 3,5 miesięcznego koteczka i ponieważ jesteśmy w nim bezgranicznie zakochani, dwa dni temu przywieźliśmy mu drugiego żeby nie był sam kiedy będziemy w pracy. No i skończyło się na razie na tym, że nasz kochany przytulasek zaczął mieć nas kompletnie w nosie. Mruczy tylko jak zapomni, że ma nie mruczeć, odsuwa się kiedy koło niego siadam czy głaskam, prawie w ogóle nie chce się z nami bawić. Za to kolegę zaakceptował :) Kolegę, który, co gorsza, jest kompletną łasicą i zaraz pcha nam się na kolana na oczach Stefana - czyli pierwszego kotka. Czy Stefankowi przejdzie, czy zostanie taki niedotykalski na stałe?? (pytam, bo popadam w depresję :D :D )
OdpowiedzUsuń(Pani) Marto,
UsuńDwa dni to za krótko nawet na to, żeby ten starszy przestał chcieć żywcem zeżreć nowego, a co dopiero żeby mu minął foch ;)
Serdecznie gratuluję faktu, że się polubiły! To wielki sukces i ulga, bo bywa, że koty nigdy się nie zaakceptują i właściciel ma nie lada problem. Super! :)
A co do "niedotykalności": U mnie to jest tak. Jeśli najpierw przywitam w drzwiach starszego, a potem młodszego - oba mruczą. Jeśli najpierw wygłaszczę starszego (on w tym czasie zerka, czy młodszy na pewno to widzi!) i ma już dość, a dopiero potem tego drugiego (a ten młodszy to prawdziwa przytulanka i miziuch) - wszystko jest ok. Ale jeśli nie daj Boże zmienię kolejność - starszy ma focha. Nie ma już mruczanka, nie ma przytulanka - odkręca się ogonem i idzie spać na szafę :) Ale na drugi dzień mu mija i wszystko wraca do normy ;)
Proponuję żebyś i Ty (oraz wszyscy domownicy!) stosowała tę metodę - pierwszy starszy kot, drugi nowy kot. Starszego głaszczemy pierwszego, witamy pierwszego, pierwszemu nakładamy do miski (mój starszy jeśli dostanie jako drugi - nie zje!) i powinno być dobrze. Z czasem ten starszy mniej się tym będzie przejmował i więcej Wam wybaczy tych słodkich miziaków z młodym ;)
Powodzenia. Daj proszę znać, jak się sprawy potoczyły :)
Pozdrawiam, Anna (jaka tam "pani" ;))
Tak właśnie z mężem postępujemy (zasada "pierwszeństwa") i tak sobie myślę, że gdyby ktoś patrzył na nas z boku uznałby, że w ogóle zachowujemy się jak nienormalni - robimy w domu cyrk przed starszym kotem, żeby tylko raczył na nas spojrzeć :D Ale jest coraz lepiej. Dzisiaj nawet wrócił do zwyczajowego żebrania o owsiankę rano i nawet pozwolił mi się trochę poganiać ;) Z młodym bawią się jak szalone. Stefan nawet zaczął "gadać", czego wcześniej w ogóle nie robił. Jeszcze nie wrócił do mruczenia, ale jeśli mam wymienić mruczenie na te radosne galopady po wszystkich meblach, to może rzeczywiście tak jest lepiej?
UsuńJestem pewna, że ten "cyrk" się opłaci - wróciła owsianka, wróci i mruczenie :) A galopady - na pewno nigdy nie ustaną :D
UsuńJest dobrze, a będzie coraz lepiej :)
Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
Witam,
OdpowiedzUsuńMoja kotka obraziła się na mnie za niewypuszczenie jej z domu kiedy chciała. Ponieważ była to godzina 6- ta rano nie wchodził w grę spacer po ogrodzie. Od tej pory (a trwa ro już 4 dzień), Fiona (rasy MCO) omija mnie z daleka, mało je i chce przebywać w ciągu dnia i najlepiej w nocy (co nie wchodzi w grę) na zewnątrz (przy takich temperaturach). Gdy ją głaszczę nie wykazuje zadowolenia natomiast oblizuje się języczkiem (oznaka zdenerwowania), zmieniła tonację głosu podczas miałczenia (uszy bolą), na zawołanie reaguje po czasie " jak mi sie zachce", nie ociera się o mnie i nie podbiega pod drzwi gdy wracam do domu co zawsze robiła (wykazywałą wielką radość) - jednym słowem draat , zachowanie to nie przypomina mojego koteczka. Smakołyki które jej podaję zjada z ręki i odchodzi jak gdyby nic. Więc rozpieszczanie jej smakołykami raczej nie działa. Podobny stan mmiał miejsce dwa lata temu po narodzinach syna i trwał ponad miesiąc. Co mogę zrobić aby wrócił moja Fionka?
Pozdrawiam
Dorota
Ewidentny foch ;)
UsuńZakładam, że kotka jest sterylizowana i to nie "zew natury" przynagla ją do wyjścia?
Jeśli jest sterylizowana, to pewnie nie bez znaczenia są temperatury - na dworze zazwyczaj jest chłodniej i to ja kusi. Mój Chadek też teraz usilnie chce wyjść z domu, na co mu nie pozwalam. Strzela fochy, tak jak Fionka. Tyle, że ja to zupełnie ignoruję. Nie chce, nie zaczepiam, nie wołam, nie przymilam się. Zazwyczaj po kilku dniach mija mu faza i sam się łasi.
Skoro Twoja kota po narodzinach syna obrażała się miesiąc, to znaczy że z natury jest bardziej obrażalska niż moje koty i dłużej "pamięta urazę". Zalecam cierpliwość. Niestety, nie będzie łatwo - skoro codziennie chce wyjść i codziennie się obrazi... Ciężko o zgodę :/ Może spróbujcie ją czymś zająć, czymś zabawić kiedy zmierza do wyjścia? Może zapomni o drzwiach, więc i nie będzie miała okazji strzelić focha? ;) Próbujcie.
Daj znać Doroto, jak się sprawy mają.
Pozdrawiam :)
Tak jest sterylizowana. Problem polega na tym iż potrafi tak długo miałczeć do momentu uzyskania tego czego chce (po dwóch godzinach można oszaleć i poprostu ją wypuszczam). Wprawdzie kładzie się na kamyczkach w cieniu i nie jest jej tam źle. Zaglądam do niej co parę minut ale przecież nie o to chodzi w tym wszystkim :) Odezwę się jak tylko się coś zmieni (na lepsze bądź na gorsze)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dorota
Dorotko...
UsuńKot jak dwuletnie dziecko - wykorzysta brak konsekwencji i miękkie serce właściciela :)
To jak dzieciak - tupie w sklepie bo chce loda, matka upomina, tłumaczy, ale w końcu kupuje. I dziecko uczy się, że jak potupie, to dostanie.
Twój kotek nauczył się, że jeśli pomiauczy dłużej, to dostanie co chce. On się drze, Ty to znosisz znosisz i w końcu nie wytrzymujesz i ulegasz. Dlatego kot kolejnym razem stosuje miauczenie, bo widzi, że to działa. Mój próbował kiedyś takich numerów i darł się prawie 16 godzin! W końcu wymiękł (ja spałam ze stoperami w uszach :D). I oduczył się. Wie, że wrzask na mnie nie działa.
Może i Ty uzbrój się w cierpliwość, zatkaj uszy i nie pozwól jej wyjść? Sfocha się, ale oduczy drzeć. A fochy traktuj z przymrużeniem oka. Jeśli nauczysz kota, że się przejmujesz jego foszkami, też to wykorzysta. To mali szantażyści i dobrzy obserwatorzy - nie dawaj się podejść ;)
Trzymam kciuki. Pisz jak Ci idzie :)
Pozdrawiam.
Witam serdecznie, wiem, że to stary post, ale sądzę, że Pani może mi pomóc zrozumieć mojego kota:) Przygarnęłam kota ze schroniska. Wychowaliśmy go razem z partnerem. Kot ma rok. Niedawno pokłóciliśmy się i kłótnia było doc głośna, to było przed moim wyjazdem. Wróciłam do domu po dwóch tygodniach- kot zupełnie inny nie zwracał na mnie uwagi, nie patrzył na mnie, nie reagował. Przyszedł do mnie raz czy dwa ale ogólnie to nie było to samo. Minęły dwa tygodnie od mojego powrotu- kot wyraźnie preferuje partnera, przytula się z nim a mnie nadal ignoruje, wręcz ode mnie ucieka, kiedy widzi, że do niego podchodzę. Jest mi przykro, nie wiem co mam robić. Partner mówi, że wymyślam, ale wcześniej miałam milusińskiego kotka, a teraz mogłabym nie istnieć. Wcześniej czułam, że kot woli mnie. Zastanawiam się ile to potrwa i czy mam kota zostawić w spokoju, czy zachowywać się normalnie- bo po prostu mi przykro :(
OdpowiedzUsuńNo tak. Po ludzku nam przykro. Ale kot tego nie rozumie. Kot jest jak 3-letnie dziecko. Myśli tylko o sobie :)
UsuńKłótnia nie sądzę by miała tu cokolwiek do rzeczy. Kłóciliście się oboje, a kot partnera nie odrzucił. Nie w tym chyba rzecz.
Kot się obraził za....rozłąkę :) Poczuł się porzucony, zostawiony i po Pani powrocie zwyczajnie ma focha :) Ponieważ w tym czasie był sam z partnerem, on go karmił, głaskał itd., to kot przerzucił się na niego. A Pani póki co jeszcze nie wybaczył, że go Pani zostawiła :)
Sądzę, że jeśli kot wcześniej faworyzował Panią i Pani była dla niego nr 1, to wróci do tego. To kwestia czasu. Proszę być cierpliwą, nic na siłę, ale starać się go "pozyskać" - smakołyki, ulubione drapanko itd. Koty są przekupne, dają się przebłagać ;)
Życzę szybkiego powrotu kocich uczuć :)
Dziękuję bardzo za odpowiedź, paskud z tego kota! :)
Usuń