piątek, 30 sierpnia 2013

Kot na balkonie. Czyli dziwactw mojego kota ciąg dalszy ;)

Macie kota. Pewnie macie. Albo marzycie by mieć. Inaczej nie zaglądalibyście na mojego bloga :)
Czy Wasz kociak siedzi na balkonie? Pewnie tak i śledzi pilnie poczynania każdego w zasięgu wzroku.
Tylko to? Bo mój nie tylko. Na balkonie dostaje istnej korby. Dosłownie :)
Jakiej? Otóż tak:


Mój Chadzik ma na balkonie trzy typowe, dość zabawne zachowania:



1. Dobić dywan, a dokładniej: sztuczną trawkę
Mam na balkonie sztuczna trawę. Zieloną. Normalną. I nie wiem co sprawia, że mój kot dostaje szału na jej widok.Natychmiast podważa ją pazurami, wczołguje się pod ten dywan, roluje go - generalnie ściąga z podłogi, jakby musiał odsłonić posadzkę. Dopiero wtedy może odetchnąć z ulgą.
Pod spodem niczego nie ma, nie wiem czego tak zapamiętale poszukuje. Robaka? Myszy? Niespodzianki?
W pokoju nie rusza dywanu, nigdy. Więc czemu tam? Znalazł coś pod nim kiedyś? Nie wiem.
Wiem tylko, że dziś jak co dzień będę na nowo rozkładała trawę na balkonie, a mój kot obserwując to z 2 metrów odległości, podejmie jak zawsze postanowienie zdarcia jej na nowo do gołego betonu :)

2. Popisać się przed "sąsiadami"
Po balkonami często chodzą bezpańskie koty. Chodzą, miauczą, proszą. Czasem ktoś im coś rzuci, czasem pogłaszcze. Częściej pogoni, postraszy, czymś w nie rzuci... Ale wróćmy do tematu:
Kiedy mój Chadzio zoczy pod balkonem takiego "delikwenta" zaraz wszczyna następująca procedurę: Biegnie po mnie, chce mnie zaciągnąć na balkon. Wskakuje na półkę, z której widzi teren pod oknami, a kot z dołu widzi jego. Łasi się wtedy do mnie, przymila, każe drapać, głaskać (normalnie prawie nigdy tego nie robi!) i tylko patrzy, czy tamten to widzi!
Popisuje się! Słowo daję, że po pokazówka w stylu: Patrz, ja mam pańcię, domek, miseczkę. Jestem kimś! A Ty co, zazdrościsz mi?
Jak ludzie, jak ludzie...

3. Zabić się, ale upolować!
Niech no tylko na balkon wleci osa, mucha, albo nocą ćma - Chadzik szaleje. Skacze po oknie, ścianach... Albo przeleci ptaszysko czy motyl - jest w stanie rzucić się w przepaść, rozbić sobie głowę, połamać wszystkie pazury, byleby złapać. I najczęściej złapie, ale... Wypuszcza. Bo przecież tego nie potrzebuje. Ot, polowanie ważne. A że przy tym obije sobie tyłek, albo zdemoluje leżak, doniczki i moskitierę, cóż... Jego zdaniem warto poświęcić wszystko dla kilku sekund pomacana łapkami bzykającego stwora. Koty...:/

To chyba tyle w kwestii balkonu. Fajnie balkon mieć. Zwłaszcza czysty i ukwiecony. Tyle, że zamiast miłego zakątka mam tam codziennie dantejskie piekło - zrolowany dywan, pozrzucane doniczki, wygniecione kosmatym zadkiem pelargonie i... leżącego wśród tych wszystkich przedmiotów, usatysfakcjonowanego, dumnego z własnych wyczynów, kota :)

Pozdrawiam Was, właściciele puchatych zwierzaków :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz