piątek, 9 maja 2014

Koty lubią żółte...

Wiosna. Nareszcie :) Może trochę chłodna jeszcze, ale jednak. Jest.
Postanowiłam obsadzić balkonowe donice, bo to przecież i ładniej i milej. Tym razem nie stawiałam wyłącznie na pelargonie (okno mam na południowy zachód, więc tylko odporne na słońce kwiaty wchodzą w grę), ale postanowiłam stworzyć kolorową mieszankę słońcolubnych roślinek. I udało mi się. Powiem uczciwie: wyszło ślicznie :)
I... smacznie, jak się po chwili okazało...


Nie wiem dokładnie co kupiłam. Wiem, że pelargonie, petunie, i.... piorun wie (nie mam pamięci do nazw) :)
Jedne jak pokrzywa - kwiaty różnej barwy, inne jak asparagus ze złotym kwieciem... I jedno coś, co piękne pąki miało, żółtym kwieciem miało mnie uszczęśliwić, ale... Nie dotrwało :/

Chadek od razu zwęszył owe toto i zabrał się do konsumpcji. Szczęka chodziła mu równo i wyglądał na wybitnie zadowolonego.Próbowałam odgonić, ale wracał. Próbowałam postawić donicę w pokoju, by mieć na nią oko i dać roślinie szansę rozrostu - jeszcze gorzej. Obaj z Kaprysem na zmianę podczołgiwali się do doniczki, żeby podskubać nowe pączki, więc zajęć miałam więcej niż poprzednio, na balkonie :/

Wpadłam na pomysł, by przestawić donice inaczej. Zmieniony rozkład miał im utrudnić zadanie. Niestety, zaraz się zorientowały i przesiadły w odpowiednie miejsce.
Spróbowałam przesadzić roślinę pomiędzy pelargonie (podobno koty ich nie cierpią... moje raczej nie jedzą, ale lubią na nich siedzieć zadkiem :D), żeby ją ukryć pomiędzy liśćmi. Owszem, na moment pomogło, ale wciąż jej poszukiwały. I znalazły :)

W końcu się poddałam. Majowy weekend nie trwa wiecznie. I tak wyżrą ją do korzeni, kiedy wyjdę do pracy...
(Tu dodam, że drugą z kolei rośliną, która je "kręci" jest ta żółto kwitnąca, podobna do asparagusu. Coś w tym żółtym chyba jest...)

Poszłam do ogrodniczego i obwieściłam:
- Poproszę coś na południowy balkon. Tylko niesmaczne żeby było! I kwiaty każde, byle nie żółte! Żółte zjedzą...
Sprzedawca popatrzył na mnie jak na niespełna rozumu i dopytał:
- Jak "niesmaczne"?
Ja: No, bo mi kot zje.
On: Kot? Jak to kot?
Ja: Normalnie. Zje. Jak poprzednie.
On: Dziwne... Koty chyba myszy jedzą...
Dalszego mamrotania nie słuchałam. Kupiłam coś z białymi kwiatkami, o liściach podobnych do poziomek i pełna obaw posadziłam.
Bingo! Kotom się nie podoba, mijają to obojętnie :) Uff...

Życzę ślicznych rabatek, klombików, doniczek i wodnych oczek. Na pewno będą cudne, mimo że raczej nie żółte ;)
Pozdrawiam wiosennie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz