Nieodpowiedzialność.
Nawet nie macie pojęcia ilu ludzi za grosz nie poczuwa się do odpowiedzialności za swoje zwierzaki.
I to wcale nie są jacyś obcy, nieznani nam brutale. Nie.
To często nasi dobrzy znajomi, którzy wyglądają na miłych, czułych, dobrych ludzi. Znacie ich i na myśl Wam nie przyjdzie, żeby zapytać co myślą o swoich pupilach.
Zapytajcie, a się zdziwicie. Nagle może się okazać, że wśród Waszych przyjaciół macie kilku nieczułych drani, jeśli nie sadystycznych psycholi... :/
Sąsiadka, poczciwa kobietka, samotna, lat coś koło siedemdziesięciu.
Lubię z nią porozmawiać, bo taka empatyczna, kotki bezdomne biedne dokarmia, nad ich losem się pochyli, wspomoże. Anioł nie człowiek.
Stoimy sobie w sobotnie popołudnie, podziwiamy wylegujące się na trawniku kociaki. Ciepło, miło, wręcz intymnie. W pewnym momencie podkusiło mnie chyba, bo zapytałam:
“Jak pani to robi? To dzikie koty, boją się ludzi, a przecież do pani podchodzą, łaszą się, poznają. Ma pani na to jakiś patent?”
Na to sąsiadka:
“Aaa, pani... Żadna tajemnica. To kiedyś moje koty były. Ta starsza – Zuzka, to się włóczyła i mi naniosła małych. Ze trzy razy się wykociła i mi cały dom kotów się zalęgł. Wszystko śmierdziało, wszystko! Wstrętne to było, to pogoniłam i spokój mam. Teraz im czasem coś przyniosę na podwórko, niech pojedzą. A i w zimnie jako tako mają, bo im czasem do piwnicy dam wejść jak mróz. Sąsiedzi trują, ale niech tam. Jeden przeżyje, drugi nie. Prawo natury...”
No anioł, nie kobieta...
Koleżanka. Fajna, miła, społecznik, miłośnik zwierząt. Do rany przyłóż.
Wpadłam na herbatkę. Siedzimy, miło się gawędzi. W pewnej chwili do pokoju wpadają dwa mopsy – Psota i jej córka – Misza. Rozkoszne, chętne do zabawy, ale przede wszystkim domagające się pieszczot. Z przyjemnością obserwuję jak kochają swoją panią, a ona odwzajemnia ich uczucie.
Patrząc na ten obrazek z sympatię stwierdzam:
“Widzę, że nie tylko u mnie duecik... Z tym, że ja mam dwa kociaki – kastrowane kocury – a Ty dwie syczki. Ale schemat ten sam”.
Na co Jola:
“A, no tak... Ale ja też koty miałam...”
“Dwa” - dodaje córka Joli, Basia.
“Dwa – kontynuuje Jola – ale... Jeden to taki był durny, kotka, tak wyła i wyła nocami, to ją na balkonie zamknęłam. I skoczyła głupia, z czwartego piętra! No żeśmy ją przyniosły, ale... Jej się coś w głowie pomieszało od tego upadku. Świrowała, demolowała dom, niszczyła wszystko, to poszłam i wyniosłam na inne osiedle. I spokój. Nie wróciła. Może ją coś zeżarło? Nie wiem...”
Lekko wbita w kanapę pytam, co z tym drugim kotem. Na co Jola:
“No tak, miałam jeszcze persa. Ale wiesz, wzięłam do domu Psotę i póki była mała, to nieźle było, ale jak zaciążyła to... Pobiła się z kotem i go ugryzła w tył pleców i mu odjęło tylne łapy. No wiadomo do weterynarza poszłyśmy z nim, zapisał taki stelaż na kółkach. I ten kot tak jeździł, ale to po panelach nam dzwoniło, to zdjęłam. No to się czołgał, robił pod siebie. No mówię ci co ja się namęczyłam te dwa tygodnie... Uśpiłam, bo po co to ma żyć takie? Ach, nie mam szczęścia do kotów... Ale psy mam fajne, nie?”
No do rany przyłóż...
Znam jeszcze historię o otruciu swoich kotów, bo “za dużo jadły i drogo kosztowały", ale już Wam jej oszczędzę. Żal pisać, żal czytać
Nie wiem co mam powiedzieć. Wychodzi na to, że to wielkie ryzyko zapytać kogoś o jego zwierzaki. Ryzyko, bo po takiej rozmowie, jednej czy drugiej, grono Waszych przyjaciół może się zmniejszyć.
A nie wiem czy to dobrze. Bo może jednak trzeba mieć oko na tych pseudowłaścicieli, żeby zareagować w porę?
Jeśli oczywiście istnieje coś takiego jak “właściwa pora”...
Z pozdrowieniami dla moich byłych znajomych/przyjaciół - “kociarzy”.
No tak, bo ludzie myślą, że jak kot nasika w mieszkaniu poza kuwetą, to już robi na złość i trzeba go wyrzucić...no ew. uśpić. Cóż..
OdpowiedzUsuńJa natomiast piszę w innej sprawie :D Pragnę się pochwalić, że Felka (ta strasznie i ciągle miaucząca) ma siostrę, na oko weterynarza ma 5 miesięcy...Mamy ją od niedzieli. Kotki nie były izolowane (tylko przez pierwszą noc), zachowywały się poprawnie..Felka trochę pobuczała/posyczała, parę razy pacnęła łapa, ale tak to wszystko w porządku....No właśnie..od wczoraj mam duży problem. Felka atakuje młodą, chociaż sama nie wiem czy to atak czy chęć zabawy..no a młoda ucieka gdzie pieprz rośnie, no i przez to jej się "oberwie" od Felki. Zdarza się moment, że wszystko jest okej, przechodzą obok siebie, śpią razem..a w pewnym momencie, Fela robi takie duże oczy jak do polowania i zaczyna swój atak :( Nie bardzo wiem co robić.. W tym tygodniu cały tydzień z nimi byłam w domu, ale od poniedziałku będą zostawały same, i co wtedy? Przecież może stać się im krzywda...nie mogę zamknąć jednej w łazience bo są tam obie kuwety, dodatkowo pod naszą nieobecność koty nie mają wstępu do salonu, bo obie zdemolują pokój. Felka jak była młodsza też tam nie wchodziła.
No i młoda raz ładnie załatwia się do kuwet, a np. dzisiaj narobiła kupkę w nocy do łożka....Nie wiem jak je zintegrować, próbowałam wedką, ale Felka aż ugryzła małą...Weterynarz mowi, że tak ma być i jakoś to będzie, a ja naprawde się martwie, że one zrobią sobie krzywdę...albo co gorsze Felka zrobi się bardziej agresywna, wtedy kot będzie musiał wrócić do poprzedniego miejsca..bo co jak co, ale Felusia i jej zdrowie i zachowanie są dla mnie najważniejsze. A nie wiem czy 2 kotem nie wyrządziłam jej krzywdy.
Weterynarz ma rację: wszystko jest ok :)
UsuńGdyby Felka źle to znosiła, to już dawno by nową zagryzła. Ale nie zagryzła :)
Idź spokojnie w poniedziałek, zamknij drzwi i wola nieba. Jestem pewna, że wrócisz i wszystko będzie ok. Szczerze wątpię, by do czegokolwiek złego doszło :)
A te wielkie oczy, gonitwy i podgryzanie to norma :) Moje są razem już ponad 3 lata i wciąż ten dominujący kocur dostaje takiej fazy - wstaje, atak i bieganina. To taka kocia zabawa a jednocześnie ćwiczenie polowania. Oba moje koty to uwielbiają. Nie masz powodu do obaw :)
Jedynym powodem do rozdzielenia kotów jest rzeczywisty atak, czyli widoczne zadrapania, rany, pogryzienie, krew... Widzisz tego typu rzeczy? Pewnie nie. Więc daj im szansę, by się "dotarły" i wypracowały swoje zasady współmieszkania.
A dwa koty to pomysł najlepszy w świecie! Te wspólne spanie, wzajemne wylizywanie, zazdrosne spojrzenia, kiedy pańcia głaszcze tego drugiego, te dzikie gonitwy... Bajeczny widok :D
Pozdrawiam :)
Tak, to że się dogadają... o to się nie martwię.
OdpowiedzUsuńNajbardziej przeraża mnie to, że nowa kotka posikuje wszędzie...do kuwety też, ale na dywany/lóżko też się zdarza :(. Dzisiaj nocuje w łazience z kuwetą.
Jeśli zdarza się to rzadko, być może robi to z emocji? Ze strachu, z podekscytowania, z radości? Ma tyle nowych bodźców, że ma prawo zapomnieć czasem gdzie jest kuweta :)
UsuńA może jest tak, że starsza kotka straszy ją w łazience i mała boi się tam chodzić? Sprawdziłaś to?
Poobserwuj ją, z czasem powinno się to unormować. A dla ochrony łóżka możesz spryskać je czymś cytrusowym, koty zazwyczaj nie przepadają za zapachem pomarańczy itp.
I kochaj je po równo! Teraz masz dwie futrzaste istoty. Niech żadna nie czuje się gorsza, ani zaniedbana! Bo stres potęguje problemu, także te z sikaniem gdzie popadnie.
Rączki masz dwie, kotki dwie - dasz radę ;)
Nie mam wyjścia, muszę dać radę. Felusia jest trochę zazdrosna o małą, szczególnie jak ta wpada w szał zabawowy i goni za myszką, wtedy Felka jej przyleje.
OdpowiedzUsuńOwszem, mogła ja Felusia w kuwecie wystraszyć.. ale jak temu zaradzić ? Np. dzisiaj po przyjechaniu od weterynarza i po wyjściu z transportera, od razu szła na dywan narobić siku...w ostatnim momencie udało się ją przenieść do kuwety i tam zrobiła dwie sprawy :D
Bede z tymi cytrusami próbować :)
Z tym przenoszeniem do kuwety jak chce się załatwić to dobry pomysł. Mój młodszy kot też na początku nie zawsze pamiętał i go niosłam. Ale się nauczył :)
UsuńNa początku też każdy kot miał własną kuwetę - mniejszy miskę w pokoju. Miałam go na oku, żeby się w spokoju załatwił, bez ataków starszego. Jak się polubiły to już została jedna duża kuweta w łazience. Może postaw coś dla tej mniejszej póki co?
Eksperymentuj. Może coś fajnego odkryjesz, co innym pomoże? :)
Dobrej nocy!
Sama nie wiem czy to kwestia pamiętania, czy nie... Kotka dzisiaj w nocy zrobiła piękne siuśki do kuwety, a kupka była na legowisku. Natomiast rano kotka dwa razy z grubszą sprawą poszła do kuwety...po czym po zabawie chciała siku zrobić na dywan..:(
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam dwie kuwetki. Młoda załatwia się do obu, Felka tylko do swojej.
A może ma Pani radę, jak sobie poradzić z przeogromnym apetytem młodej kotki ? Ona zjada co najmniej 400g jedzonka na dzień... Fela w jej wieku zjadała max. 150g.
Jak Felusia chce zjeśc, to małą musze zamykać w łazience, bo to podchodzi o wciska głowke do miski i wtedy Felusia "odpuszcza" i nie je :(. Od poniedziałku kotki beda zostawały same w domu.. Felusia nie zjada rano śniadanka, dopiero ok. 9-10 -- boje się, że będzie głodna, bo po prostu mała zje całą swoją porcję.. no i dodatkowo jedzonko Felusi :(.
Jutro też idziemy do weterynarza, bo mała ma ogromny i twardy brzuszek,a odrobaczona już była.
To zupełnie normalne, że mały kot dużo je. Powinien jeść bardziej kalorycznie, niż starszy kot. Może mniejsza kotka dostaje za mało i dlatego starszej podjada? Dostaje karmę dla juniorów? Stosujesz Natalio takie dawki jaki polecają producenci karm na opakowaniach? Poza tym małe koty miewają wzdęcia i to też się z czasem reguluje. Wzdęty brzuch nie jest niczym mocno dziwnym :)
OdpowiedzUsuńDruga rzecz, że dwa koty zazwyczaj rywalizują o jedzenie i jedzą "na pokaz". To taka ich gra. Bywa, że im tak zostanie, chyba że się pobawisz w asystenta i rozjemcę ;)
Generalna zasada co do sikania i jedzenia i innych: kot wymaga czasu. Jeśli ma się kota trzeba mu poświęcać sporo czasu, zwłaszcza na początku. jak dziecku :) Jeśli zainwestujesz czas w naukę sikania, w bycie przy ich zabawach, przy karmieniu itp. na pewno wszystko się szybciej ułoży. Same z siebie uczą się długo i niekoniecznie tak, jak chciałby właściciel...
Na moim blogu pisałam już i o karmieniu i o sikaniu (o tym jak to izolowałam, jak dostosowywałam itp.) - wystarczy poszukać i poczytać, wszystko o co pytasz było już omawiane.
A w razie wątpliwości proszę pytaj weterynarza - czasem jakieś zachowanie ma przyczynę zdrowotną.
Pozdrawiam i życzę masy cierpliwości i wytrwałości przy kociakach :)
Własnie przejrzałam Pani wszystkie wpisy już przy pierwszym kocie :)
OdpowiedzUsuńCo do karmienia nowej kotki...np. na puszce Animonda Carny jest napisane, że kotka powinna zjadać ok. 250g karmy mokrej na dzień..ale dla mojej to za malo. Cały czas domaga się jedzenia.
Niestety nie chce jeść suchego, chociaż przez pierwsze dni bardzo się zajadała.
A ma Pani jakiś złoty srodek, jak karmić dwa koty? Tzn. moja Felusia nie je śniadanka rano, tylko ok. 9 - ale do tego czasu młoda zdąży zjeść i swoje i jej. Martwię się, że moja Felka po prostu do tej 15-16 będzie głodna.
Dodatkowo jak karmię Felę to małą muszę zamykać w łazience, bo podjada Felusi,a ona zbytnio nie protestuje tylko odchodzi zrezygnowana, chociaz wiem, że chętnie by sobie jeszcze pojadla.
Fela dostaje ok. 100g karmy mokrej na dzień w 3-4 porcjach.
A mała nie ma umiaru po prostu :(
Natalio, pisałam to już kilka razy: ja oddzielałam koty. Po prostu jeden miał miskę i kuwetę w pokoju, a drugi miał dostęp do kuchni i łazienki. Więc nie miałam z tym problemu. Inaczej nic na ilość nie poradzisz. Albo jednej za braknie, albo daj tyle, żeby padły z przeżarcia :D
UsuńA tak serio: Jeśli mała kotka nie jest gruba, to niech je ile chce. Może jej tyle trzeba? Jest za gruba, że się martwisz jej apetytem? Weterynarz kazał dawać mniej? Jeśli nie, dawaj więcej, żeby i mała zjadła i żeby większej swobodnie starczało. Nie widzę problemu.
Z czasem się to pewnie jakoś ureguluje. U mnie teraz jeden je w zasadzie głównie suchą, a drugi mokrą karmę. Nikt nikomu nie wyjada i temat z głowy :)
Pozdrawiam.