czwartek, 7 marca 2013

Odpowiedzialny właściciel

Odpowiedzialny właściciel obserwuje. Nie umknie mu żadna oznaka, żaden symptom, żadna minimalna zmiana. Jest czujny, uważny, uwrażliwiony. Bo dba. Bo kocha. Bo się troszczy.
Jak ja :) Choć wyszło na to, że jednak jestem nadopiekuńcza ;)

Jeszcze rok temu mój Chadek był umięśnionym, dorodny kotem. Było za co złapać, po czym pogłaskać, kogo przydusić w szale miłości ;)
Jednak od pewnego czasu zaczął się zmieniać. Bardzo schudł. Niewiele jadł. Dużo pił, często biegał do kuwety. Sierść z czarnej nabrała brązowego odcienia. Zaczęłam się niepokoić.

Może mój Chadzik jest chory? Ale na co? Oczywiście poszperałam w internecie i znalazłam to:

Ostre schorzenia nerek
"Stany ostre objawiają się najczęściej dość gwałtownie, do upośledzenia funkcji nerek może dojść tutaj w przypadku zakażeń bakteryjnych np. wtórnych w stosunku do bakteryjnego zapalenia pęcherza, zatruć środkami chemicznymi lub lekami. Schorzenia nerek najczęściej objawiają się owrzodzeniami jamy ustnej, wymiotami, zapaścią, drgawkami, wybroczynami. (...) Mocz kotów ze schorzeniami nerek jest rozcieńczony, zwierzaki oddają go dużo i często, mogą także dużo więcej pić.(Tu zadrżałam!)
W przypadku ostrej niewydolności nerek bardzo ważna jest szybka reakcja, szczególnie jeśli podejrzewamy zatrucie; toksyny oraz azot mogą doprowadzić do nieodwracalnego uszkodzenia nerek oraz innych narządów. (Matko, trzeba gnać do weta!))
W przypadku chorych mruczków bardzo ważne jest także zmuszanie ich do jedzenia, koty ze schorzeniami nerek często tracą apetyt (Boże, to mój?), szczególnie jeśli mają owrzodzenia w jamie ustnej. Przydatne są wówczas specjalne, dostępne w lecznicach, wysokoenergetyczne papki, które możemy podać zwierzakowi strzykawką bezpośrednio do pyska."

Doczytałem jeszcze to:
"
Zrezygnuj z dotychczasowej karmy na rzecz lepszej jakościowo. Taka zmiana koloru z czarnego na brązowy wynika najprawdopodobniej z braku lub niedoborów biotyny." (!)

I uznałam, że jestem podłym właścicielem, źle karmiący, nieuważnym, nie dbającym należycie. Choć przecież się starałam... :( 

Więc ja kotka w transporterek i do lecznicy gnam. Wykładam panu weterynarzowi temat, pokazuję szkieletora, ten ogląda i mówi:
"Toż to zdrowy kot! No, może ciut przy chudy, ale jeszcze w normie. 3 lata i 4 kilo. No co pani chce? Sierść lśni, kot żwawy (właśnie mu zwiał i po gabinecie śmigał ;)). Wszystko ok"


Może jestem przewrażliwiona? Może nie należy czytać wszystkiego co ludzie w necie wypisują? Pewnie nie.
Z drugiej strony nie darowałabym sobie, gdybym przyjechała do weterynarza zbyt późno i usłyszała, że "Gdyby pani przyszła z kotem dwa miesiące temu, to...ale teraz...". Wolałam sprawdzić, wyjść na zbyt opiekuńczą, doszukującą się dziury w całym niż nie zareagować.


Grunt, że jest zdrowy. To najważniejsze. Odetchnęłam z ulgą. I mam czyste sumienie, że nie patrzyłam z boku na podejrzany wygląd kota. Jest jaki jest. Taka widać  jego uroda.
A moja taka, że kocham robaka :) Kota znaczy. I tyle ;)
Czujności Wam życzę. I umiaru ;) Pozdrawiam. A.S.  

5 komentarzy:

  1. Fakt, kociarze znają swoje koty. Każda zmiana w zachowaniu to sygnał, że coś jest nie tak. I u mnie tak było. Leon mój 8 latek rasy syjam przestał jeść, pić, załatwiać się. Okazało się, że ma początkową niewydolność nerek. 3,5 tyg kuracja przyniosła efekty. To co, że ja mam o 700,00 zł mniej w portfelu, to co, że nie spałam dłużej niż 5h na dobę przez 3 tyg, to co, że spaliłam hektolitry benzyny i wysiedziałam się na twardych krzesłach... ważne, że kot żyje, choć do końca życia będę musiała robić mu badania i karmić inaczej niż on by chciał. Ani razu nie uciekł z gabinetu, ani razu nikogo nie drapnął, pomiałkiwał tylko cichutko jak Pani Wet zakładała jeden wenflon a zdejmowała drugi, jak go kuła po raz 30-sty by pobrać krew do badania. Po tygodniu już nie uciekał na widok strzykawek, a dostawał 3 zastrzyki dziennie. Patrzył tylko smutno-znów będziecie mnie kłuć... Pierwszą bitwę wygraliśmy. Kolejne nas nie ominą.

    OdpowiedzUsuń
  2. chcę nadmienić że samo badanie na oko przez weta to za mało o zdrowiu nerek(i innych) lub chorobie powiedzą tylko dokładne analizy krwi!wiem coś o tym.Warto być nadopiekuńczym.pozdrowionka dla Ciebie i Kocurów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością Marion! Na oko jak to mówią: "chłop w szpitalu umarł" :)
      Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Nie ma nadopiekuńczych właścicieli. Gdyby nie moje obserwacje: to że kot rzadziej oddaje mocz i czasem płacze w kuwecie, pewnie dzisiaj miałby zaawansowane zapalenie pęcherza i nerek. Dzisiaj je specjalistyczną karmę i jest zdrowym kocurkiem! A naszej 5-letniej śwince morskiej wymacałam maleńkiego guzka na policzku, byłam dociekliwa i zareagowałam, po 6 m-cach kiedy guz urósł, po konsultacji z wetem usunęliśmy paskudztwo. To jest nowotwór o małych stopniu złośliwości - na razie! I mam nadzieję, że Kubusia 3 ostatnie lata życia, a jak Bóg da to i więcej - będę szczęśliwe!!! Pozdrawiam, stokrotka

    OdpowiedzUsuń