Pisałam już o agresji biernej u zwierząt. Poprzedni post opisywał agresję czynną - terytorialną. Dziś
czas na inne rodzaje - agresję przeniesioną i wywołaną lękiem.
Agresja przeniesiona pojawia się wtedy, kiedy kot nie może skierować swojego gniewu na rzeczywiste źródło. Przykładowo: na przechodzącego za ogrodzeniem obcego kota.
Przeciwnik jest nieosiągalny, czyli kot uruchamia mechanizm grożenia
i straszenia, ale w przypadku braku reakcji intruza,
przekierowuje atak na innego, będącego akurat w pobliżu kota.
W przypadku tej agresji obserwujemy fazę wstępną, grożenie (skierowane
do widzianego, ale nieosiągalnego "zagrożenia”), po czym atak
przeniesiony jest na kota znajdującego się "pod ręką" (łapą znaczy :)).
Innym przykładem przeniesienia jest agresja wywołana frustracją. Przykład: kot X, skarcony przez kota Y, wyładuje swoją frustrację na kocie Z, który z kolei jest mu w stadzie podległy. Ten rodzaj agresji zauważam w swoim domu: Chadek, którego przytrzymuję wbrew jego woli, kiedy chcę podciąć mu pazury, natychmiast po wypuszczeniu biegnie "wpirzyć" Kaprysowi.
(Czy nie przypomina Wam to czegoś? Ile razy po powrocie z pracy, kiedy szef dał nam w kość, odgrywamy się na partnerze czy dziecku? Typowo ludzkie czy typowo kocie? ;) )
Obiektem przeniesionej agresji może być inny kot,
ale też inne zwierzę czy człowiek, a nawet opiekun. W tym przypadku rzadko obserwuje się fazę grożenia. Im
większa frustracja, tym krótsza faza zastraszania, w przypadkach skrajnych
nie ma jej wcale, i atak następuje bez ostrzeżenia.
Agresja przeniesiona mogą wywołać również relacje w ramach stada, na linii kot - kot, albo kot - człowiek. Przykład: rodzic krzyczy na dziecko, dziecko odreagowuje złość na kocie. Jednak najczęściej powodem kociej frustracji są inne koty.
Główny powód: za mało
atrakcyjnych z kociego punktu widzenia miejsc uznanych za bezpieczne, za
mało karmy, miejsc do spania, itp..
Zanim posądzimy kota o terytorializm zastanówmy się, czy nie mamy do czynienia właśnie z agresją przeniesioną.
Innym rodzajem agresji jest agresja wywołana lękiem.
To zachowanie typowe dla kota przypartego do muru. Gdy kot nie widzi żadnej możliwości ucieczki, w swoim mniemaniu walczy o życie, o „wszystko albo nic”.
Tego rodzaju agresja jest ostatnim, a nie pierwszym elementem
reakcji na niepokojącą sytuację. Nie znaczy to jednak, że jest mniej groźna. Wręcz przeciwnie. Kot najpierw spróbuje
ucieczki. Potem, gdy nie ma dokąd uciec, spróbuje poudawać - jeży się i
syczy, a jeśli i to nie pomaga, zaczyna walczyć i wkłada w
to absolutnie całą swoją energię.
Na takim etapie kot nie jest w stanie w
sposób świadomy kontrolować sytuacji, ani też ocenić, ile zaangażowania
jest realnie potrzebne do odparcia zagrożenia. Nie zauważa nawet, że niebezpieczeństwo minęło. Jest wówczas bardzo
niebezpieczny, i nie ma znaczenia, czy opiekun próbuje uspokoić go łagodnym przemawianiem!
Osobiście odradzam uspokajanie - często to jeszcze bardziej
potęguje strach kota. Najmądrzej jest zostawić go w spokoju i poczekać, aż wróci
do równowagi i zdolności do trzeźwej oceny.
Uważny właściciel szybko orientuje się,
jakiego rodzaju sytuacje wywołują w jego kocie silny lęk, i stara się ich unikać. Poziom strachu, po przekroczeniu którego kot wpada w niekontrolowaną
agresję, jest różny dla poszczególnych kotów. U jednych paniczny
lęk wywołuje nieznany dźwięk (zwłaszcza odkurzacz, suszarka i inne głośne potwory), obce osoby w domu, a u innych nawet proste
zabiegi pielęgnacyjne, które wymagają np. unieruchomienia (kąpiel, obcinanie pazurów).
Poznanie mocnych i słabych punktów naszych kotów jest kluczowe dla
określenia sposobu postępowania z nimi. Jako odpowiedzialni i kochający opiekunowie powinniśmy wykluczyć wszelkie możliwe do uniknięcia stresujące kota sytuacje, lub
przynajmniej w dużym je ograniczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz