wtorek, 12 listopada 2013

Agresywny kot. Agresja bierna.


Agresja jest chyba największy problem zarówno w hodowlach kotów, jak i w domach, w których
przebywa więcej niż jeden kot. "Zwykły" posiadacz mruczków często tak szybko ulega fascynacji swoim pupilem, że prędzej czy później podejmuje decyzję o drugim, a czasem i o trzecim kocie. Biorąc pod uwagę fakt, że koty nie są zwierzętami stadnymi i specjalnie społecznymi, taka sytuacja często prowadzi do konfliktów. Na szczęście to nie reguła, ale zjawisko niestety jest dosyć częste.


Trzeba odróżniać zachowania agresywne od zachowań związanych z instynktem łowieckim.
Kot chwytający nas za stopy, "atakujący" przebiegające dziecko wcale nie musi być agresywny, a może po prostu mieć niezaspokojoną potrzebę ruchu.  Odpowiednia dawka zabawy "w polowanie",  na ogół eliminuje problem. Ważne, by zawrzeć w niej element przyczajenia się, gonitwy, dopadnięcia ofiary i wbicia w nią pazurów i zębów ;)
Podobnie "napady agresji" w trakcie zabawy, gdy rozbawiony kot chwyta i próbuje ugryźć rękę, to kolejne etapy polowania, a nie agresja! Trzeba wtedy odpowiednio zmodyfikować zabawę tak, aby kot czuł się spełniony jako łowca, a opiekun nie został nazbyt uszkodzony. Po udanej zabawie kot pójdzie jeść, umyje się i położy spać. To ważna uwaga, bo w przypadku agresji nie obserwujemy takiej kolejności!

Zachowania agresywne są bardzo różne. Ważne by nie przegapić tego, co nazywamy agresją bierną.

Polega ona na:
- wpatrywaniu się we "wroga",
- zastawianie ciałem dostępu do ważnych punktów, takich jak miska z jedzeniem czy kuweta,
- mniej lub bardziej wyraźne manifestowane fizyczne grożenie, aż do otwartych napaści i walk.
Kot poddany takiemu traktowaniu nie jest w stanie swobodnie funkcjonować w obecności agresora!
Nie korzysta z ulubionego miejsca spania, nie podchodzi do jedzenia, jeśli widzi w pobliżu wrogiego mu kota.

Agresji biernej nie wolno lekceważyć! Często nie zwracamy na nią uwagi, bo "przecież koty się nie biją, to o co chodzi?". Chodzi o to, że rezultaty biernej agresji są poważne.
Przykładowo: prześladowanemu kotu utrudnia się korzystanie z kuwety. Może to być położenie się agresywnego kota na drodze do tej kuwety, co uniemożliwia danemu kotu wejście do niej. Podobnie może być z miskami z jedzeniem czy z legowiskiem.
Kot, który jest ofiarą biernej agresji, będzie wycofywał się z aktywnego życia. Poddawany ciągłemu napięciu i stresowi, może wpaść w apatię i zupełnie "zniknąć".

Apatia i wycofanie są często lekceważone - dzieje się tak, ponieważ kot apatyczny nie sprawia właściwie żadnych problemów, wydaje się być idealnym mieszkańcem domu i członkiem stada. Co prawda nie bawi się, ale też nie wdaje się w bójki i spory, i nie jest agresywny. Ma najczęściej jakieś głęboko zaszyte „swoje miejsce”, niewidoczne dla otoczenia, je, gdy innych kotów nie ma w pobliżu, robi wszystko, żeby być „przezroczystym”.
Niestety, takie zachowanie prowadzi do zaburzeń somatycznych. Kot z niewiadomych przyczyn ma nagle różne schorzenia, które „wychodzą” przy okazji badań okresowych. Najczęstszymi chorobami wywołanymi stresem są schorzenia dróg moczowych oraz cukrzyca, a sfrustrowany kot może również zacząć praktykować różnego rodzaju zachowania "uspakajające" (np. ssanie tkanin), czy zachowania kompulsywne (nadmierne wylizywanie się, często do gołej skóry, i to bardzo rozległych części ciała, jak brzuch i tylne łapy!).

Nie należy czekać, aż agresja bierna przerodzi się w walkę.
Poważne walki mogą doprowadzić do uszkodzeń, a ich następstwem jest życie kotów w ciągłym strachu i poczuciu zagrożenia. Dotyczy to nie tylko kotów bezpośrednio zaangażowanych w konflikt, ale również pozostałych - żaden z nich nie może być pewny, że nie jest następny w kolejce. Poza tym taki „zły przykład” wpływa na kocięta, które uczą się niewłaściwych zachowań i strachu przed innymi kotami. Takie kotki są na ogół trudniejsze do wprowadzenia potem do nowych domów, w których już znajduje się kot. (Znam to, mój Kaprys najwyraźniej dorósł w takich warunkach i do dziś boi się własnego cienia...) 

O tym jak wygląda agresja czynna i jak sobie z nią radzić - w kolejnych postach.
Zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz