Wiecie już jak wygląda mój dzień zaraz po przebudzeniu. Opisałam w poprzednim poście z ręką na sercu poranne zwyczaje moich kocich przyjaciół.Zabawne? Podobno zabawne. Nawet mnie to czasem (słowo “czasem” chcę zaakcentować!) bawi.
Za to dużo mniej bawi mnie sam moment wyjścia z domu. Bo wyjściem tego nie nazwę. Raczej... zmaganiem. A może gimnastyką?
Jak zwał tak zwał.
A wygląda to mniej więcej tak:



