![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi1Y4b-2PqRzDwelRQx0he9gd54RXGwizf9v11XQBpCrlITLHpbV2vSIjYiih2haqPcFksdR7wmMA5anT3FwMvgk8YU9NDRYiyt93lR6OTOb8CjlTACpoPDLieKAcva3ffaF-FNeW5H9CX/s1600/DSC_1541.jpg)
Wiadomo – Wielkanoc za pasem. Trzeba się przyłożyć: wytrzeć, przetrzeć, ułożyć, ustawić, wyszorować, wypolerować. Wszystko na błysk. Każdy we własnym zakresie i na swoją modłę. Byle by efekt był.
W piątek ruszyliśmy na ratunek wszystkim szafkom, szafeczkom, komodom, gablotkom i tego typu mebelkom. Wyciągnięte wszystko, wymyte, wytarte, poustawiane. Lśni.
Straty: Dwa ręcznie malowane kieliszki do wódki. Świetnie się toczyły i nagle ups, wpadły na ścianę. Wredna ta ściana :p
Zysk: Zdrowo podjedzona zeszłoroczna palma wielkanocna. I dzięki Bogu, bo nową kupiłam ;)