środa, 19 grudnia 2012

Kot zimą

Jeśli Wasz kociak leży sobie na miękkiej kanapie, ewentualnie poduszeczce, albo na kaloryferze - szczęściarz z niego. Za oknem śnieg, trzaskający mróz, niewiele szans na zdobycie pożywienia... A on najedzony, wygrzany, wygłaskany... Bezpańskie koty nie mają tak dobrze. Zwłaszcza zimą.

Kot wychodzący docenia ciepły dom. Wraca szybko i chętnie, bo włóczenie się po okolicy nie jest już tak atrakcyjnym zajęciem jak w lecie. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej ;)

Kiedy mój Chadek spadł z balkonu i szukałam go po okolicy poznałam wiele "kocich zakątków". Miejsc, w których dobrzy ludzie pomagają tym najmniej zaradnym, samotnym, chorym zwierzakom. Pomagają im nie chodzić z pustym brzuchem. Pomagają przetrwać.


Zima to najtrudniejszy okres dla zwierząt. Jak radzą sobie koty? Te, którym udaje się przetrwać w domu lub dzięki pomocy dokarmiających możemy śmiało nazwać farciarzami. To jednak wyjątki.
A przecież tylu z nas mogłoby pomóc "pchlarzowi", który mieszka w naszej piwnicy.

By uratować kota wystarczy naprawdę niewiele. Zimą koty potrzebują przede wszystkim ciepłego schronienia i czegoś do zjedzenia. Niezłym rozwiązaniem jest np. wykorzystanie starego koca albo urządzenie w piwnicy bloku legowiska dla jakiegoś kotka lub postawienie domku dla bezdomnych kotów. Mój sąsiad, ten który ma w domu około dwudziestu kotów, a dodatkowo pozwala innym nocować u siebie w garażu, postawił za blokiem taką budkę. Cieszy się ona niezwykłym zainteresowaniem mruczków. O każdej porze roku!

Wyżywienie kota również nie jest tak drogie, jak się nam wydaje. Można przecież kupić małą saszetkę jedzenia lub trochę suchej karmy. Nie odczujemy szczególnie dożywiania jednego kota. Za to kot z pewnością to odczuje! :)

Możemy też zakupić trochę kociego prowiantu i zanieść go okolicznym kociarzom. Wsypią oni karmę do swoich budek, zaniosą w znane im kocie miejsca. Tą metodą nie będziemy musieli biegać i szukać kota, któremu trzeba pomóc. Zrobią to za nas inni, a efekt będzie ten sam :)
A jeżeli ktoś nie przepada za kotami to wielkim gestem będzie nie wyśmiewanie się z sąsiadów i nie utrudnianie im pomocy blokowym futrzakom. Nie przeszkadzajcie franciszkańskim zapędom ;)


Popatrzcie na okoliczne koty. Głodne, z zapadniętymi bokami, próbujące dostać się po pokrywę śmietnika. Zziębnięte, szukające odrobiny ciepła pod autem lub na samochodowej masce. I zlitujcie się nad tymi stworzeniami. Pomóżcie, na ile potraficie. By pomóc wystarczą naprawdę tylko dobre chęci. I ludzkie, wrażliwe serce...

3 komentarze:

  1. O TAK!Swietny Apel!podpisuję się pod nim !Zeby wszyscy miłosierni katolicy i inni zrozumieli że miłosierdzie obejmuje także zwierzęta a w tym Koty!!żeby chociaż nie przeszkadzali jeśli nie pomagają,jakże czeosto trzeba stoczyc boje o kawałek piwnicy której niektórzy bronią niczym świątyni,niechże pomyślą czy ważniejsze jest życie stworzenia Boskiego czy kawalek ściany i podłogi?!zawsze ratowałam i dokarmialam dzikie kociska i czynię to nadal i zachęcam do refleksji tych którzy tego jeszcze nie robią!!

    OdpowiedzUsuń