wtorek, 13 maja 2014

Czym skorupka za młodu nasiąknie...

Dziś chciałam podzielić się z Wami krótkim przemyśleniem. Podstawą jest rozmowa ojca z synem - autentyczna - zamieszczona w internecie (znalazłam na facebooku).
Podsumują ja krótko: Oby takich tatusiów było jak najwięcej!
Przeczytajcie (jeśli jeszcze nie znacie tej opowieści).
Zapraszam :)


" Obserwowałam dziś taką scenę. Rzecz miała miejsce na posesji moich sąsiadów.
Synek sąsiada w wieku około 4 lat bawił się w piaskownicy. Nagle podszedł do niego kot i zaczął wygrzebywać foremkę z piasku. Chłopczyk dość brutalnie kota odepchnął, zwierzak miauknął i uciekł.
Wówczas do malucha podszedł ojciec, kucnął przed nim i odbyła się następująca rozmowa:

- Jesteś duży? – spytał tata spokojnie.
- Tak.
- I silny?
- Tak.
- Taki duży i taki silny, że możesz uderzyć małego słabego kota?
- ….. – buzia w podkówkę.
- Widzisz, synku, ja jestem jeszcze większy i silniejszy od ciebie, - kontynuował tata. – A wiesz, dlaczego cię nie biję i nie popycham? Ponieważ siła jest potrzebna do tego, by bronić słabszych od siebie, a nie do tego, by bić małych i bezbronnych. Silni ludzie tak nie robią, zrozumiałeś?
- Zrozumiałem.
- Co zrozumiałeś?
- Że nie można bić słabszych… bo nigdy nie będę silny.
- Zuch!"

Piękne, prawda? :)

Warto przebywać wśród takich ludzi.
Warto być takim człowiekiem.
I właśnie tak trzeba wychowywać nasze dzieci...
Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz