wtorek, 12 sierpnia 2014

Czarny kot na urlopie

Masz urlop i wreszcie szansę do przebywania ze swoim kotkiem przez 24/h. Jesteś tym zachwycona.
Będziecie leżeć, miziać się do woli i bawić nową piłeczką. Fantazjujesz o rozkosznych porankach i wspólnym wylegiwaniu się w leżaku.
Do czasu. Bo nagle okazuje się, że Twój kot terrorysta ma inny plan. Plan zagarnięcia dla siebie całego terenu i podporządkowania sobie całego domowego towarzystwa...
Koteczek mój kochany...
Najpierw wypatrzył nowy leżak. Nie ma opcji, żebym się na nim spokojnie wylegiwała.
Albo kot siedzi mi na kolanach, albo wchodzi pod leżak i zaczepia nieustannie. Żadnej drzemki. Pan kot tu jest.
A jeśli wstanę, to mogę zapomnieć o powrocie. Chadzik już jest na stanowisku i zwinięty w kulkę chrapie rozkosznie  w leżaku.
Ok, może się pomyliłam, może to nie mój leżak, a kota? Może tak być...

Gorzej, że właśnie teraz mój kot postanowił... wychodzić z domu!
Nigdy nie wychodził. Nawet nie interesował się wyjściem. Zerkał tylko zza uchylonych drzwi na klatkę schodową i tyle było. Nie w głowie miał spacery. Zwłaszcza , ze to kastrat i natura go nie wzywa.
A tu nagle - on wychodzi! Nie wiem, czy to chłód dochodzący z klatki schodowej go zachęcił, czy czymś ładnie zapachniało, grunt, że Chadek wyje pod drzwiami i nie ma opcji, żeby go odciągnąć. Wyje rano, wyje w nocy, zawodzi o poranku i w południe. Ech...

Cóż było robić? Zamówiłam na allegro smycz (dla małych piesków, kotów i królików, niebieską, za 4,50 zł.) - żaden wydatek, więc co tam, niech ma. Smycz przyszła wczoraj. Założyłam kotu szeleczki i czekam. Czuł, zauważył, a jakże, ale nie zraził się na tyle, żeby szaleć. Nadal okupował drzwi w przedpokoju (trenował skoki na klamkę). Zachęcona takim zachowaniem dopięłam smycz, kota wzięłam pod pachę i poszliśmy na spacer :)

A jak ten pierwszy w jego życiu spacer wyglądał?
A nijak. Generalnie kot przylgnął do podłoża i obserwował. Każdy dźwięk go ożywiał. A to samochód, a to krzyk dziecka, a to pisk motocykla. Mimo, że było już po 20-tej i wyszliśmy na mało uczęszczaną ścieżkę za blokiem, Chadek i tak miał oczy dookoła głowy. A gdy zobaczył czteromiesięcznego kotka to mało mi ręki nie wyrwał. Nie, żeby do kota biec, ale uciekać chciał :)
Dopiero po jakimś czasie stwierdził, że chodzenie po trawie może być przyjemnie. Nie mówiąc już o jej jedzeniu. chrupał jak mały sekator :)

Po pierwszym półgodzinnym spacerze wróciliśmy do domu. Najpierw kot posiedział w leżaku i pomilczał (widać przemyśliwał sprawy spaceru), a potem hyc pod drzwi i dawaj pojękiwać, żeby znów iść. Czyli się spodobało? Ok,więc pójdziemy dziś znowu, pod wieczór. Z czasem pewnie lepiej mu ten spacer wyjdzie i będzie tam więcej chodzenia niż leżenia ;)

I nieważne, że sąsiedzi pukają się w czoła, że "kota na sznurku wodzę". Wolę mieć pewność, że w razie jakiegoś hałasu Chadek nie rzuci się w panice pod koła przejeżdżającego obok auta. Może to i śmieszne, ale bezpieczne. A to jest dla mnie najważniejsze.

No, usnął wreszcie (oczywiście na mojej poduszce). To ja znikam na balkonie. Ukradkiem rozłożę leżak ;)
Pozdrawiam :)

2 komentarze:

  1. Witam, moja kotka od czasu sterylizacji też "zgłupiała", tzn. ciągle domaga się uwagi i wychodzenia na klatkę schodową...nie mówiąc o dworze. A nigdy wychodząca nie była. Trochę jest to uciążliwe, bo wracając do domu nie mogę nic zrobić, tylko zajmować czymś kotkę, żeby nie "płakała" pod drzwiami...dzieje się już tak od dobrych 5 miesięcy...
    Co do wychodzenia na dwór..to wyjdziemy...ona nie chce do domu...zaraz chce wyjść..i tak w kółko.
    Jak sobie poradzić z takim terrorem, jaki sieje moja kotka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chce Pani nadal wyprowadzać kotkę, to powiem uczciwie, że nie wiem jak sobie z tym poradzić.
      Ja postanowiłam ograniczyć wizyty na podwórku i nie wyprowadzam swoich kotów. Pierwsze dwa dni był wściekły krzyk, potem się uspokoiły. Generalnie im mniej wyprowadzania, tym bardziej jakby zapominały o tym, że chcą wyjść. Balkon im teraz wystarcza (choć Chadek nadal z pasją wygląda na klatkę schodową) :)
      Nie wiem czy niewyprowadzanie kota to dobre rozwiązanie, ale u mnie na dzikie wycie skutecznie pomogło :)
      Pozdrawiam.

      Usuń