![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe65XooSmocCE5m1GvbsUVl8iNsGBwBFo1eaUEOS8eNHl-NbRpntonqONDIhk4iDj_6LVA1L1dren3aFYvOOkPIuJE8_L13Lr39bilwIO2mG-0698GlwWiQt5a7qGBjUpfbvqb_lKGYj4e/s1600/razem_w_doniczce.jpg)
Obserwując moje koty dochodzę do wniosku, że albo one, albo ja :)
Przykład:
Kwiaty na parapecie. Ustawione. Stoją. Tak jak bym chciała. Kwitną. Co mnie cieszy. Wychodzę do pracy.
Wracam. Kwiaty na parapecie owszem, są. Stoją inaczej. Widać przeszkadzały w leżeniu, siedzeniu, obserwacji, czajeniu się na ptaki, muchy i inne takie. Doniczki albo na nowym miejscu, albo przewrócone. Ewentualnie na podłodze. Często już nie kwitną. Skonsumowane. Jak widać kwiaty jadalne. Ładne były. Owszem. Ale ważniejsze, że smaczne ;)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6mjroQg85qs_Txy4_JF5tZqhn3x5KZysvj46qzOs2_-MVfep8U1edi1do-dZZbcsWyo2zRkr8F7JPnUF59YB-Tjcqitzma-7Ba-CUm_TQ__MwSdEh7PbEFCGgfP7wvs-TZh6Sy_o9fShe/s1600/1066580.jpg)
Balkon po zimie ( w marcu remont). Na podłodze zwinięty dywan, kilka płytek terakoty, gips, znicze w listopada, doniczki na kwiaty, ziemia, itp.
Maj. Sprzątam. Graty do piwnicy, kwiaty posadzone, dywan rozłożony, poodkurzane, leżak uprany schnie...
Koty na progu balkonu. Wyraźnie niezadowolone. Nic to, przemogły się. W ciągu doby jest już po przemeblowaniu: leżak wywrócony, pelargonia wykopana, dywan do połowy podważony i zdarty z posadzki, pognieciony. Koty zadowolone leżą pod ścianą na słonku i mruczą. Dumne z siebie, bo po kociemu jest :)
Nie wspomnę już o wielu spadających nagle z mebli przedmiotach (moja wina, po co pułapki na kociej drodze ustawiam?). Albo o zwiniętych w kulkę skarpetkach zostawionych na noc w fotelu. Na bank rano znajdę je pod szafą ;) Podobnie jak wiele innych przedmiotów, które raczej nie powinny się tam znaleźć... Za to piłeczki i myszy zgrabnie tkwią na środku pokoju mijane przez moje futrzaki z nonszalancko stoickim spokojem.
Karma w misce również im nie leży. Najlepiej ją rozrzucić, część upchnąć pod szafką (zapewne na później), część roznieść po kuchni. Kto by tam jadł na miejscu, skoro można na wynos? :)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzL3yvQzII7mPg1yk2brpbLIZjjKnxwMJZ7vuc9Uz7OTqzuR_NdqyxExnYGVUjOwpKToPPdJNbciSbkPG4o1-abb7d7avBzgkaMzQssc5YQWhBJQO3dqWGBFem3XmADRTfBTRNCrxyB-rc/s1600/trojka-na-piatke.jpg)
Podobnie wszelkie miejsca do spania. No gdzież będzie spał na położonej dla niego poduszce! Oczywiście że lepiej na uprasowanej przed chwila bluzce, mokrym ręczniku lub ściągniętej ze sznurka sukience. Ot, człowiek po prostu nie wie co dobre i tyle.
Kot naprawdę lubi porządek. Tyle że swój, nie ludzki. Gdy już poukłada wszystko jak uzna za stosowne, wtedy dopiero wie, że jest na swoim. Bo musi być po jego myśli!
Dziwne? Ależ skąd :)
wszystko to prawda ale za to jakie te futra kochane są...
OdpowiedzUsuńbez wątpienia :)
UsuńJak to czytałam, to cały czas się chichrałam xD
OdpowiedzUsuńfajnie i ciekawie piszesz ^^
Dziękuję, zapraszam częściej :)
UsuńI do udziału - w komentowaniu ;)
Pozdrawiam serdecznie :)