poniedziałek, 12 listopada 2012

Kot wypadł z balkonu

Jakiż to częsty temat na forach właścicieli kotów: Kot wypadł z okna, Kot spadł z balkonu, Kot wypadł z X piętra...
Czyja to wina? Oczywiście właściciela. Bo nie powinien dopuścić do takiej sytuacji. Ale jednak zdarza się. Sama nie jestem bez winy - też mi się kiedyś zdarzyło. I tym doświadczeniem chcę się z Wami dziś podzielić.

Półtora roku temu mój kot wypadł z okna. Nie zorientowałam się od razu. Dopiero wieczorem, kiedy przed położeniem się spać zaczęłam go przywoływać. Wtedy już od kilku godzin był na dworze. Wybiegłam pod balkon, ale już go tam nie było...

Typowym zachowaniem kota, który spadnie, jest ucieczka. Jak najdalej przed siebie, aby się tylko ukryć. Potrafią w ten sposób odbiec bardzo daleko w poszukiwaniu kryjówki. A potem mają problem z powrotem. Tym bardziej, że do tej pory nie wychodziły i nie znają ani otoczenia, ani podwórkowych zwyczajów, ani drogi powrotnej do mieszkania.
Kotom, które nagle znajdą się na dworze jest niezwykle trudno. Nie znają bezpiecznych miejsc. Nie znają okolicznych kotów. Pachną człowiekiem i są z miejsca odrzucane przez te dzikie. A jeśli są kastrowane, to od razu traktowane przez tamte jako najniższej klasy przeciwnik... Poza tym nie potrafią zdobywać pożywienia, nie wiedzą gdzie znaleźć wodę. Generalnie kiepsko.
Do tego dochodzą psy, podli, niekiedy wręcz bestialscy ludzie oraz samochody.  Same pułapki...

Nic więc dziwnego, że się zamartwiałam. Chodziłam pod balkonami i w dzień i w nocy. Nic. Wołałam - cisza. Powiadomiłam sąsiadów i okolicznych kociarzy, którzy dokarmiają bezdomne zwierzaki. Nic. Rozkleiłam plakaty po osiedlu (nie do końca dobry pomysł, bo dostawałam sprzeczne informacje, a to że ktoś widział go pod przedszkolem, a inny w tym samym czasie koło sklepu; a to że ktoś był świadkiem jak mojego kociaczka rozszarpywał pies...). Traciłam nadzieję. Aż w końcu po ośmiu dniach go znalazłam :) Pomogło chodzenie wieczorem pod oknami i grzechotanie miską z suchą karmą. Był tak głodny, że odważył się podejść w miarę  blisko i dać się złapać. I tak powrócił do domu :) O tym jak to przeżywał pisałam w poście o kociej miłości.

Wnioski wyciągnięte z tego doświadczenia:
1. Kot nie wyskakuje z okna, on spada.
Czemu? Może zapatrzy się na coś i za bardzo wychyli? Może chce złapać ptaszka, albo muchę i wymachując łapkami zsunie się w dół? Nie wiem. Wiem za to, że to straszne doświadczenie i dla właściciela i dla samego kota. To nagłe oderwanie od domu to dla kociaka trauma. Nie mówiąc już ewentualnym zagrożeniu zdrowia i życia!

2. Kot to jednak niezwykle giętkie zwierzę.
Kiedy go znalazłam, zaraz zadzwoniłam do weterynarza (mimo nocnej pory) z pytaniem, czy powinnam go przywieźć, by go obejrzał. Wet dał mi jedną wskazówkę: Proszę zajrzeć do pyszczka i obejrzeć podniebienie. Jeśli jest całe, nie ma potrzeby jechać. Jeśli pęknięte - przyjeżdżać natychmiast. Było całe. Podobnie jak łapki. Dla mnie to cud, bo gdybym to ja wypadła z okna... Co prawda nie z dziesiątego, a tylko z drugiego pietra, ale za takie "tylko" to ja serdecznie dziękuję...

3. Niezwykle ważną rzeczą jest zabezpieczenie okien i balkonów. Jeśli mamy koty pewne jest, że będą one przesiadywały na parapetach i lustrowały okolicę. Pewne jest również, że zareagują gwałtownie na widok innych kotów, ptaków czy owadów. Ustrzeżmy je więc przed niebezpieczeństwem. Załóżmy specjalne siatki, zwracajmy uwagę czy nie mają dostępu do otwartych okien, zwłaszcza gdy mieszkamy na wysokich piętrach. Koty są jak dzieci - nie przewidują konsekwencji. To nasze zadanie!

A jeśli już Wasz kot spadnie i go szukacie... Nie ustawajcie. Kot zawsze wraca tam, gdzie było mu dobrze. Jeśli macie pewność, że był u Was szczęśliwy - poszukujcie. Prędzej czy później znajdzie drogę do domu i usiądzie z żałosną minką pod Waszym oknem. Wtedy zabierzcie go do domu. I nie pozwólcie, by sytuacja się powtórzyła!

6 komentarzy:

  1. tak,zabezpieczenia okien,balkonow itp to konieczniśc!i tu własciciel musi sie postarać o bezpieczeństwo.żeby nie przeżywać takiego horroru o jakim piszesz,grunt że kociak sie znalazł cały i zdrowy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście! Teraz są już dobrze pilnowane ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Edgar wypadł z 2 piętra na beton, mój blok stoi tuż przy ruchliwej jezdni.
    Normalnie nie jest wypuszczany na balkon, bo jest powiedzmy zwinny inaczej i potrafi spaść nawet jak wskakuje na parapet w mieszkaniu.
    Edgra to łakomczuch, więc przed otwarciem balkonu nasypałam mu do miski, bo nigdy siłą nie można go od niej oderwać. Po czym otworzyłam drzwi balkonowe żeby wziąć miskę królika i uzupełnić mu wodę. Zrobiłam zaplanowaną czynność, zajęło mi to może 1 min ogółem i zamknęłam drzwi balkonowe. Od razu poszłam sprawdzić czy Edgar nadal grzecznie je. Ale nie było go przy misce. Kiedy nie przyszedł na cicianie od razu zaczęłam szeleścić workiem od karmy. Od razu wiedziałam gdzie go szukać - ale niestety na balkonie go nie było. A skoro nie było go ani w mieszkaniu ani na balkonie!!!!
    Zbiegłam pod blok i okazało się, że leży tam zwinięty w kulkę. Zdziwiło mnie, że nie uciekł w szoku przed siebie.
    Zobaczyłam krew więc od razu zajrzałam mu do pyska i oszacowałam traty.
    Rozcięta broda i złamany kieł. Jednak szczęka wyglądała na całą. Obmacałam go z grubsza i podniosłam. Zaczął wtedy miauczeć - reakcja na szok i ból.
    Po przyniesieniu go do domu poddałam go dokładniejszym oględzinom, ale nie odkryłam nic nowego. Osłuchowo też raczej prawidłowo, początkowo jedynie przyśpieszony oddech, ale z czasem się normował. Apetytu na suche jedzenie nie miał ( co jest w jego przypadku dziwne, jednak po takiej przygodzie wcale mu się nie dziwie.) Jednak mleko ostrożnie pochlipał. ( Nie powinno się dawać mleka kotom, ale chciałam sprawdzić czy z jego paszcza mechanicznie wszystko ok, wiec stwierdziłam, że tak niewielka ilość jest złem koniecznym).
    Ułożyłam go na kocu i sprawdzam co 12-20 min jak tam u niego z reakcjami, czy wybudza się ze snu i czy nie skoczyła mu temperatura.
    Do jutra się okaże czy nie trzeba z nim pójść na prześwietlenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak udaliście się do weterynarza i zwierzak już nie cierpi?
      Jednak siatki i wszelkiego typu zabezpieczenia to mądre rozwiązania. Bez nich wiele złego może się wydarzyć...
      A jeśli kot nie chce siedzieć w domu, może warto go wyprowadzać na smyczy lub nauczyć drogi do domu, by mógł samy wychodzić? Oczywiście to kwestia indywidualna - i potrzeb kota i okolicy, w jakiej mieszkacie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. witam nasz kot spadł z balkonu dziś. Mieszkamy od 4dbi w nowym mieszkaniu kot najpierw chciał wejść spowrotem do domu ale niestety 1pietro :-( czy jest szansa ze wróci proszę o kontakt aszik14@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli mieszkacie Państwo w nowym miejscu to istnieje niewielka szansa by kot znalazł drogę do domu. Zwyczajnie jeszcze nie przyzwyczaił się do nowej lokalizacji i nie potrafi znaleźć drogi powrotnej. Radzę go szukać do skutku - być może siedzi w pobliżu przerażony i czeka by go znaleźć?
      Jeśli nie znajdzie się przez kilka dni to może warto poszukać go w pobliżu dawnego mieszkania? Tamto mieszkanie pamięta i może spróbować do niego wrócić.
      Życzę powodzenia. I na przyszłość: doradzam osiatkowanie okien, żeby sytuacja się nie powtórzyła...
      Pozdrawiam. I trzymam kciuki!

      Usuń