piątek, 7 listopada 2014

Dowcip stary, ale jary (a może suchary?) :)

Tym razem zupełnie na wesoło.
Może znacie, ale co tam - zacytuję :)


Mężczyzna postanowił pozbyć się kota. Zapakował go w koszyk i wytargał do innej dzielnicy. Zadowolony, że pozbył się problemu, wraca do domu - kot już tam jest.
Nie zrażony, na drugi dzień wywozi kota za miasto i szybciutko leci do domu. W domu zastaje kota.... Myśli sobie: ,,Uparta zaraza''.
Nazajutrz wywozi kota krętymi drogami 100 kilometrów od miasta. Po niedługim czasie dzwoni do domu: \
- Jest kot? - pyta żony
- Jest.
- To dawaj go do telefonu, bo nie wiem jak do domu wrócić.....


Logika
Jasiu, nie ciągnij kota za ogon.
- Ja tylko trzymam, to kot ciągnie.


Na lekcji biologii nauczycielka mówi:
- Pamiętajcie, dzieci, że nie wolno całować kotków ani piesków, bo od tego mogą się przenosić różne groźne zarazki. A może ktoś z was ma na to przykład?
Zgłasza się Jasio:
- Ja mam, proszę pani. Moja ciocia całowała raz kotka.
- I co?
- No i kotek zdechł...


Operacja
Dostaniesz, jak będziesz grzeczny - mówi chirurg przed operacją.
- Do kogo pan to mówi, doktorze? - pyta pacjent.
- Do tego kota, który siedzi pod krzesłem.


Było około jedenastej w nocy, a za oknem szalała burza, kiedy dr Edberg, miejscowy weterynarz, odebrał telefon. W słuchawce usłyszał spanikowany głos starszej pani:
- Panie doktorze, nie mogę rozdzielić moich kotów. Chyba powariowały. Jeden wspina się na drugiego! Co mam zrobić?
- Niech pani spróbuje uderzyć je laską - zasugerował lekarz.
- Już to zrobiłam, ale one nie zwróciły na to uwagi, - wykrzyknęła kobieta.
- No to może niech pani poleje je zimną wodą, to powinno je nieco ostudzić, - poradził weterynarz.
- Tego też próbowałam, ale one tylko wlazły pod łóżko i robią to nadal! Co mam robić?!
- W takim razie, - westchnął weterynarz - proszę odłożyć słuchawkę, podejść do kotów z telefonem i powiedzieć, że ktoś dzwoni do jednego z nich.
- Naprawdę pan myśli, że to zadziała? - zapytała zdziwiona kobieta.
- W moim przypadku podziałało idealnie...


Schorowana kobieta dzwoni do sąsiadki:
- Bolą mnie krzyże. Może mi Pani pożyczyć termofor?
- Nie mam niestety. Ale od dawna na bóle kręgosłupa używam swojego kota i ból przechodzi jak ręką odjął. Jeśli Pani chcę mogę go Pani pożyczyć.
- Serdecznie dziękuję.
Zadowolona kobieta zabiera kota i wraca do siebie. Następnego dnia sąsiadka dzwoni do chorej kobiety, żeby odebrać kota. Drzwi się otwierają i widzi kobietę z okropnie podrapaną twarzą i rękami. Kot jak błyskawica ucieka przez otwarte drzwi a schorowana kobieta mówi z wyrzutem:
- Patrz Pani co ze mną zrobił Pani kot!
- Strasznie przepraszam, on do tej pory taki łagodny był. Co się stało?
- Kiedy włożyłam mu do tyłka wężyk, był jeszcze jako tako spokojny, ale jak zaczęłam nalewać gorącej wody to w niego jakiś diabeł wstąpił!


Idą dwa koty przez pustynię...Idą i idą... W końcu jeden mówi: "...Nie ogarniam, kurde, tej kuwety..."


Kot przewraca się na posłaniu i nie może zasnąć. Dokucza mu pchła.
- Aj, ty, pchło! - powiada wreszcie zniecierpliwiony - Ja ciebie nie rozumiem! Albo ty jesteś zdrowa - to co ty robisz w łóżku? Albo ty jesteś chora - to dlaczego ty skaczesz?...


Żaba się siostry pyta:
- Co to jest małe zielone i pije mleko?
Siostra odpowiada:
- Żaba sierota wychowana przez kota


Miłego kociego weekendu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz