czwartek, 12 lipca 2012

Kot: jeden czy dwa?

Kot to cudo, które jest w domu arcydziełem. Można zadowolić się jednym, ale... Ale czemu? :)
Czemu nie mieć dwóch? A może więcej?
Wiele osób uważa, że ilość kotów trzeba przemnożyć przez koszty utrzymania. Ale to nieprawda! Trzeba je tylko pomnożyć przez korzyści :)
Już rozjaśniam:


Bywało, że miałam w domu jednego kota. Płeć różna, ale zachowania zawsze te same.
Samotny kot nudzi się w domu. Autentycznie!
Kiedy był sam to szukał sobie zajęcia. Drapał dywany, załatwiał się do łóżek, rwał firanki kiedy się wspinał. Jeden nawet odpinał mi żabki w zasłonach :D Bywało, że drapały obuwie, załatwiały się do kapci, różne takie... Nudziły się. Zwyczajnie się nudziły same.

Potem przeczytałam, że posiadanie dwóch kotów pomaga im na nudę. I daje kotom możliwość zachowania zwierzęcego języka, zachowań, rytuałów, hierarchii. Więc mam dwa :)

Odkąd są dwa nie mam ŻADNYCH zniszczeń w domu. Nic nie jest drapane, rwane, znaczone, demolowane. Bo koty zajmują się nawzajem sobą. Mogą się obserwować, uczyć od siebie, wspierać. Mogą się ze sobą bawić, kłócić, razem spać, wzajemnie myć. Tworzą więzi swojego świata, nie tracą kontaktu z przedstawicielem tego samego gatunku. Potrzebują innego kota, nie tylko człowieka.

A koszty? To nieprawda, że rosną podwójnie. Nie :)
Jeden kot czegoś nie zje - drugi dojada.
Kuwetę mam jedną i wcale nie płacę za żwirek dużo więcej - to niezauważalne.
Kosztów nie odczuwam. Odczuwam tylko i wyłącznie zalety!

I nie ma takiego programu w tv, który przebiłby obserwowanie dwóch kotów w domu.
Te pogonie, te walki, te utarczki i zabawy. A wszystko tak delikatne, tak ładne, tak niewinne. Bajeczne :)

Jeśli masz możliwość - weź dwa koty :) Gwarantuję, że ani razu tego nie pożałujesz :)

6 komentarzy:

  1. Witaj Alicjo!

    Z zaciekawieniem i rozbawieniem czytam kolejne wątki Twojego bloga. Sama jestem kociarą zagorzałą. Obecnie towarzyszy mi jeden kot - Stefan. Znalazłam go, gdy miał zaledwie 3 dni. O ratowaniu i wychowaniu tego oseska można by napisać dość obszerny melodramat, ale udało się. Stefek ma obecnie 2,5 roku. Jest zdrowym, ślicznym, rudo-białym tygrysem, o tak wysokim poziomie kreatywności, że mógłby pracować w reklamie! :P Ale o jego zachowaniach może kiedy indziej.
    Jak każdy przeciętny śmiertelnik pracuję po 9 godzin dziennie. Stefek jest wtedy sam. Czasem zdarza mi się zostawić go samego na 2-3 dni. Cierpię wtedy okrutne katusze z powodu wyrzutów sumienia, jednak zawsze jest ktoś znajomy, kto przyjdzie, nakarmi, przytuli. Jednak żal mi go, gdy całymi dniami jest skazany na samotność. Mieszkam w bloku, więc Stefek cały czas spędza w mieszkaniu.
    Tak czy inaczej - ostatnimi czasy intensywnie myślę o towarzyszu dla mojego kociaka. Stefek miał już styczność z innymi zwierzakami (głównie psami) i wykazywał ogromne zainteresowanie. Nie wyczułam, aby się obrażał, czy był zazdrosny. Mam natomiast wątpliwości, czy to się nie zdarzy, gdy inny kociak zamieszka z nami na stałe. Czy 2,5 roku, to nie za późno dla kociaka na braciszka/siostrzyczkę? Druga sprawa - kotka, czy kocur?

    Z góry dziękuję za podzielenie się doświadczeniem :)
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Justyno :)
    To czy Stefek zaakceptuje towarzystwo to tylko kwestia jego charakterku. Z tego co piszesz jest on towarzyskim kotem, więc myślę, że nie będzie problemu :)
    Z zasady kocur lepiej przyjmie w domu kotkę (wiek kotki bez znaczenia)- nowy kocur mógłby zostać odebrany jako konkurencja na jego terytorium, za to kotka już zdecydowanie mniej. W takim przypadku polecam jednak sterylizację! Chyba, że planujesz większa zgraję futrzaków w domu? ;)
    A jeśli Stefek jest łagodnym kotem, to możesz zaryzykować z kocurkiem. Jeśli weźmiesz maluszka, ten z zasady podporządkuje się Stefkowi i nie będzie większego problemu. Z dorosłym może być różnie...
    Tak czy siak - "walki" i tarcie potrwają góra dwa tygodnie. Potem powinna nastać wieczna zgoda i komitywa przy wspólnych pomysłach ;) No, poza chwilowymi autentycznymi awanturami - moje dwa kocurki walczą obecnie o miejsce na grzejącym od dwóch dni kaloryferze. Aż futro lata :D
    A tak poważnie - do tej pory zawsze miewałam kota sztuk 1. Odkąd mam dwa wiem, że to był błąd! Polecam dwójkę. To świetne rozwiązanie. Choć mam znajomą, która twierdzi, że prawdziwe kociary mają co najmniej 3 koty ;) Hmm... :)
    Justyno, daj znać jak się ułożyła sprawa Stefka i nowego współlokatora. Życzę owocnego dokocenia :)Pozdrawiam, Ala

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za obszerną odpowiedź.
    Mam jeszcze 17,5-roczną kotkę, która mieszka z moją mamą. Niestety nie akceptuje Stefka kompletnie. Poza tym moja przyjaciółka swojej rocznej kotce "zafundowała" nową młodszą towarzyszkę. Niestety, starsza jej nie zaakceptowała. Stąd też moje obawy odnośnie nowego futrzaka.
    Dziękuję Ci bardzo za podzielenie się pozytywnymi doświadczeniami w tym temacie. W tym roku już dwukrotnie stchórzyłam (były 2 kociaki do adopcji), ale myślę, że kolejnej szansy na powiększenie kociego grona nie przegapię :) Jeśli chodzi o płeć, zdam się na los. Tak czy inaczej jestem zdecydowana na nowego członka rodziny :D Mam nadzieję, że niebawem podzielę się z Tobą "słodkimi" problemami ;)

    Pozdrawiam
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem z czego wynika konflikt ze starszą kotką. Być może oba koty widza się okazjonalnie i nie miały jak się dotrzeć? To nie jest dzień czy dwa, to dłuższy proces. I wygląda to dość poważnie - syczenie, straszenie, gonienie, dzikie wrzaski...Nie należy się tym zniechęcać. To mija.
      A może kotka z racji na sędziwy wiek jest już mało tolerancyjna?
      Znam wielu właścicieli, którzy się dokocili i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Odwagi ;) Czekam na relację :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Tak, stadko to stadko. Ale senior też ma swoje prawa, więc niech sobie dożywa tak jak lubi... Jeszcze się pewnie nieraz dokocisz ;) To jakby uzależnienie - dom bez kotów wydaje się pusty i ...zimny. Przynajmniej dla mnie :) Pozdrawiam :)

      Usuń