czwartek, 10 kwietnia 2014

Czy kot się zmieni na małej przestrzeni?

Jeden z portali, a dokładniej "z pazurem.pl" zamieścił artykuł pod tytułem: "Wpływ małej przestrzeni na życie kota". Szczerze mówiąc czytałam z niepokojem i lekkim niedowierzaniem...
Metraż mam jako taki, ale żeby wielki to absolutnie nie. I kota w ilości większej niż: sztuk jeden. Dlatego też przeczytałam i drugi i trzeci raz by przekonać się, że tego typu rzeczy na moim rewirze nie występują. Wnioski? Są pod zacytowanym poniżej fragmentem artykułu.
A napisano w nim, że:

"Głównym schorzeniem dotykającym takie koty są tzw. zaburzenia przestani zamkniętych. Należą do nich przede wszystkich agresja łowiecka przekierowana na właściciela, nadczujność, nadaktywność i lęk uogólniony.
W przypadku agresji łowieckiej kot będzie polował na części ciała swojego opiekuna. Może zdarzyć się, że pojawi się nagle atakując na przykład rękę lub nogę, a następnie ucieknie w bezpieczne miejsce. Takie zachowanie bardzo szybko utrwala się powodując zaburzenie relacji pomiędzy zwierzęciem a opiekunem. Nadczujność i nadaktywność skutkować mogą zbytnim pobudzeniem kota. Będzie on reagował na każdy szmer, dźwięk i bodziec jaki pojawi się w otoczeniu. Jego reakcje będą nieproporcjonalne i trudne do zatrzymania. Kot może zachowywać się w ten sposób także w nocy, co skutecznie uniemożliwi właścicielowi wypoczynek. W przypadku lęku głównymi objawami będą oznaki neurowegetatywne jak ślinienie się, biegunka, wymioty i rozszerzenie źrenic. Mogą pojawić się zaburzenia pokarmowe jak na przykład nadmierne jedzenie czy picie.
Co powoduje tego typu zaburzenia? Przede wszystkim zbyt niska stymulacja jakiej doświadcza kot. Kiedy na bardzo długi okres zostaje zamknięty w małym pomieszczeniu, a większość czasu zajmuje mu sen. Dopiero kiedy wraca opiekun dzień zwierzęcia staje się bardziej urozmaicony. Niestety właściciel zmęczony po ciężkim dniu zazwyczaj poświęca kotu niewiele czasu, co dodatkowo potęguję cały problem.
Aby skutecznie zapobiegać tego typu sytuacjom należy skontaktować się ze specjalistą, który w profesjonalny sposób pomoże przygotować mieszkanie do potrzeb kota. Dodatkowo pomoże właścicielowi w takim ustaleniu harmonogramu dnia, aby wszystkie potrzeby kota zostały zaspokojone w należytym stopniu."

Komentarz własny:
1. Mój kot mnie nie atakuje. Żaden. Siebie wzajemnie zaczepiają, ale to w celach rekreacyjno - rozrywkowych wyłącznie ;)
2. Nadczujność ma Kaprys, a Chadek nadaktywność :D Czyli Chadzik stale szuka a Kaprys nieustannie się chowa. A jak się już odnajdą to tylko futro lata ;)
3. Ślinienie się mają - na widok ulubionej karmy ;) Biegunkę rzadko, choć bywa. Wymioty to głównie Kaprys - wiecznie liniejący i długowłosy (lubi to zrobić do buta, najchętniej sportowego :/)
4. Nadmierne jedzenie? Owszem, Kaprys. Kulka z niego, choć zwinna. Najpierw je, a potem leci się schować, by za chwile znów wrócić i sprawdzić, czy coś nowego w miseczce nie leży ;)
5. Niska stymulacja w małym otoczeniu? Hmm.. Ja mam jeszcze mniejsze pomieszczenie i jeszcze mniejszą stymulację niż moje koty! O pracy mówię. Niech nie narzekają, dobrze im :P
6. Sen... Chadek generalnie mało śpi. Zazwyczaj szwenda się po domu i szuka czegoś do zmalowania. A jak nie znajdzie, to poszuka Kaprysa i zaraz mu "zorganizuje" zabawę. O nudzie raczej mowy nie ma (zwłaszcza że zabawki są, co raz to nowe, a kociaki i same sobie wykreują zabawkę, jeśli chcą (przykład: skórzana rękawiczka, a dokładniej wyżeranie jej palców w sposób metodyczny i zorganizowany).
7. Specjalista od kotów... Behawiorysta...? W tym mieście raczej na pewno nie ma, ale popytam...

Wyszło na to, że wszystkie objawy są. Nie wiem, czy ma to jakikolwiek związek z problemem małej przestrzeni, ale rozważę i ewentualnie podejmę odpowiednie kroki ;)

Ale żeby nie było: Takie sytuacje pewnie mają miejsce i nie ma co się z artykułu śmiać. Trzeba obserwować swoje kotki i zapewnić im odpowiednią stymulację. Jeśli nie macie na to czasu, dajcie kotu po prostu kolegę. To rozwiąże mnóstwo Waszych problemów: od drapania foteli po ślinienie się włącznie :D Słowo! :)
Pozdrawiam wiosennie!

9 komentarzy:

  1. Odnoszę wrażenie, że tekst jest zachętą do skorzystania z usług kociego psychologa (behawiorysty). ;)

    Poza tym wszystko zależy jak mała przestrzeń i jak jest "zakocona" oraz jak zaaranżowana, żeby koty miały swoje małe azyle i w miarę możliwości przestrzeń do jakiego takiego ruchu (koty nie tylko śpią, uwielbiają też gonitwy). Jestem przeciwna patologiom (kilkadziesiąt kotów na 30 m kwadratowych), ale każda przesada jest niewskazana-
    Co do niepoświęcania kotom dostatecznej uwagi przez zmęczonego właściciela, to jest osobny problem moim zdaniem i nie ma nic wspólnego z metrażem.

    Na 62 m kw. mieszka (z nami dwojgiem) 7 kotów. Mają, chyba ze czterdzieści miejscówek do spania, (na naszym łóżku co najmniej kilka) duży drapak, półki i parapety o rśżnych szerokościach, tor przeszkód przez całe mieszkanie, na którym można się rozpędzić.

    Nasze koty może nie kochają się jakoś gorąco, ale nie ma agresji, żadnych bitew, czasem pojedyncze, niegroźne machnięcie łapą (bo ja tu teraz będę leżał) czy gonitwy - dla zabawy. Moim zdaniem wiele zależy od tego, jak zachowują się ludzie na danym terenie, jeśli w nich jest agresja, przenosi się ona na zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, być może to faktycznie tylko zakamuflowana reklama behawiorysty ;)
      Ja mam mniej niż 62 m, za to dwa koty (marzę o trzecim, ale domownicy chcą dusić - mnie, nie kota ;)). Nie zauważyłam, żeby nam za ciasno było lub żeby któremuś "odbijało" z braku miejsca...
      A temat "zajmowania się kotem" to zupełnie inna bajka. Nawet 100m salonu nie da kotu takiej frajdy jak właściciel, który poświęci mu czas i uwagę.
      p.s. Dzikie gonitwy na małym metrażu to też norma :D
      Pozdrawiam. A.

      Usuń
    2. Czyli zgadzamy się w swoich obserwacjach :)
      Był czas, że na 39 metrach były 3 koty i my. Też daliśmy radę. Acha, zapomniałam wspomnieć o balkonie, to też dodatkowa przestrzeń (oczywiście powinien być osiatkowany).
      Cieplutko pozdrawiaM :)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że mojemu Kotu nie odbije bo raczej przeprowadzę się z rodzinnego domu do mieszkania... Póki co jest kochany, łagodny i grzeczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mieszkam w bloku i żaden z moich kotów nie dostał od tego bzika ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Od lat mam koty w domu i nie widzę, żeby cierpiały no i na dwór się nie wyrywają..

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkanie w bloku, jeden pokój, 27 metrów, dwa koty i rower w kuchni :) Dajemy radę :)

    OdpowiedzUsuń