czwartek, 22 maja 2014

Felinoterapia, czyli leczenie kotem

Kot terapeutą?
Ten arogancki drapieżnik-indywidualista, który chadza własnymi ścieżkami i niechętnie okazuje uczucia?
A jednak!
Kot jest chyba jednym z najbardziej kontrowersyjnych zwierząt. Przed wiekami przypisywano mu piekielne konszachty, dziś bywa oskarżany o fałsz i zupełną nieumiejętność przywiązania do człowieka. Miliony go nienawidzą, miliony kochają.
Ale ten, kto poznał to pełne wdzięku i niezwykle kontaktowe zwierzę wie, że nawiązuje ono równie bliską więź z człowiekiem jak pies. Jeśli nie bliższą...

Od dawna wiadomo, że kontakt z kotem działa uspokajająco, zmniejsza stres.
Głaskanie zwierzęcia, jego monotonne, głębokie mruczenie i rozmaite kocie zaśpiewy wpływają kojąco na osoby nerwowe. Wpływa to na obniżenie ciśnienia, cholesterolu i trójglicerydów we krwi, a co za tym idzie - redukuje ryzyko chorób układu krwionośnego (np. ryzyko zawału spada o 3 procent).

Koty mogą pomóc w uśmierzaniu bólu, gdyż wyczuwają bolesne miejsca na ciele i układają się na nich. Ma to związek z tym, że sierść kota ma jonizację ujemną, a chore miejsca dodatnią. Kładąc się na bolących miejscach, kot neutralizuje szkodliwe jony.
Taki rodzaj felinoterapii możemy wypróbować na sobie sami, przygarniając mruczka. Rasa i kolor – bez znaczenia... :)

W wielu państwach stworzono profesjonalne programy felinoterapii, wspomagające leczenie osób starszych, chorych psychicznie, dzieci autystycznych, a nawet – resocjalizację więźniów!

Kot a starość 

Kot znakomicie sprawdza się jako towarzysz życia człowieka starego. Nie wymaga zbyt wielu zabiegów, motywuje do aktywności w postaci opieki nad zwierzakiem, osłabia poczucie osamotnienia. Oprócz niezwykle istotnej więzi emocjonalnej, dostarcza też człowiekowi dobrodziejstw zdrowotnych. Na starość dotykają nas zaburzenia ukrwienia, co często łączy się z uczuciem zimna w dłoniach i stopach. Kot, którego naturalna temperatura wynosi ok. 38 stopni, działa podczas głaskania jak grzałka. Dodatkowo, ta czynność, tak na ogół przez koty lubiana, to dla dotkniętych reumatyzmem czy usztywnieniem stawów dłoni bardzo dobra gimnastyka.
Jeśli osoba starsza nie może już mieszkać sama i przebywa w placówce leczniczej, zwykle bardzo rzadko może mieć pupila przy sobie. Wtedy właśnie kot-terapeuta ze swoim opiekunem mogą stworzyć przynajmniej namiastkę takiego cennego kontaktu.
Na szczęście są kraje, np. Wielka Brytania czy kraje skandynawskie, gdzie w domach starców lub szpitalach psychiatrycznych wprowadza się koty jako stałych mieszkańców, by pensjonariuszom zapewnić do nich stały dostęp.

W zamkniętym świecie dziecka...

W świat dziecka chorego na autyzm jest niezwykle trudno wniknąć. Naukowcy zaobserwowali, że często udaje się to właśnie kotu (dużo częściej, niż człowiekowi!). Dziecko nawiązuje z kotem kontakt, co powoduje uspokojenie się i otwarcie.
Bywa, że felinoterapia w przypadku dzieci autystycznych jest znacznie bardziej skuteczna niż dogoterapia. Bezpośredniość i hałaśliwość psa bywa dla tych dzieci zbyt silnym i w efekcie negatywnym doznaniem.

Na tej samej zasadzie koci terapeuta może mieć wpływ na leczenie dzieci z ADHD, upośledzonych umysłowo czy osób psychicznie chorych. Jego delikatność i nienarzucający się sposób bycia często bardziej odpowiadają osobom o tak wrażliwej i zaburzonej psychice.



(inform. Agnieszka Kazimierczuk - za pośrednictwem Hanna Batko, fb)

6 komentarzy:

  1. Mnie kontakt z kotami bardzo dużo daje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Żałuję, że w szkole, w której pracuję nie ma zajęć felinoterapii. Uczę dzieci autystyczne i uwielbiam koty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty są wspaniałe. Niestety (raczej stety :)) trudniej nimi "sterować" i zmusić do robienia tego, czego akurat w tym momencie pragnie człowiek. Chyba dlatego psy i konie (hipoterapia) są zwierzętami, które wprowadza się na stałe jako punkt rehabilitacji. A koty nie :(
      A gdyby tak internatach bądź domach dzieci autystycznych zamieszkał kot? Zadomowiony przyniósłby z pewnością wiele korzyści. Chyba warto o tym pomyśleć...

      Usuń
  3. To koty rządzą właścicielem:-) Niestety nie wszyscy lubią koty i nie doceniają ich. Takie zajęcia z 'kociologii' musiałyby się odbywać pod kontrolą. Dzieci niepełnosprawne umysłowo bywają czasem okrutne wobec zwierząt, często też nie zdają sobie sprawy z własnej siły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością przydałby się ktoś, kto miałby pieczę i nad dziećmi i nad kotkami. Takie dzieci pewnie nie mają świadomości, że jakieś ich zachowanie może robić krzywdę kotu. Podobnie jak kot - drapiąc i gryząc po prostu pragnie się uwolnić, a nie kogoś ukarać :)
      Mimo pewnych "minusów" i tak uważam, że warto byłoby spróbować. Kot to tyle ciepła i pozytywnej energii. A jakże często jest niedoceniany...
      Pozdrawiam serdecznie Moniko :)

      Usuń