Im dłużej mam koty tym więcej się uczę. Nie tylko o nich. Także o ludziach.
Zapytacie: jak to? Ano tak, że będąc kociarą udzielam się na forach, w grupach i innych miejscach związanych z kotami. I przyznam, że jednak z upływem czasu żaden kociarz nie pozostaje "normalny"...
Nie zauważyliście u siebie lekkich "odchyleń"? ;) Ja mam co najmniej kilka :D
Zdaniem "Doktora Google" odchylenia od normy związane z kotem wyglądają następująco:
Ostra psychoza - rozmawiam z kotem
Ostra psychoza z halucynacjami - rozmawiam z nieistniejącym kotem
Paranoja - boję się za dużo powiedzieć w obecności kota
Schizofrenia - kot mówi wewnątrz mnie
Neurastenia - kot mnie ignoruje, a ja tego nie mogę wytrzymać
Psychoza maniakalno - depresyjna - mój kot mnie nie ceni
:DNie wiem, który rodzaj odchyleń zauważacie u siebie, ale ja mam na przykład tak:
1. Rozmawiam z kotem. Codziennie. Nawet jak śpi. Nie przeszkadza mi to ;)
2. Rozmawiam z nieobecnym kotem. Tak. czasem po ciemku zdarza mi się pomylić stosik ciuchów na fotelu ze śpiącym kotem i gaworzę z podkoszulkiem :D
3. Mam lekką paranoję. Odnoszę wrażenie, że kot czai się tuż za moimi plecami i nic się przed nim nie ukryje. (Wrażenie to jest nadzwyczaj silne podczas otwierania lodówki lub szafki z karmą...)
4. Ignorujący kot? Hmm... Boli... Nie umiem tak. Obrażony kot mnie rozczula, chodzę za nim, przepraszam, podlizuję się... (Neurastenia? O.o)
5. Depresyjno - maniakalna? No nie. Chyba nie... ? Czasem bywam rozczarowana, kiedy ja się staram, kotkowi coś kupię, pomogę, zrobię coś dla kotka, na rzęsach staję, zabawiam, skaczę jak małpa na sznurku itp. a kotek - popatrzy, po czym myk na drugi bok i śpi! Albo gorzej: weźmie, skorzysta, zeżre, pobawi się i... idzie poleżeć na innych niż moje kolankach. Foch!!! Mój foch :)
6. Kot jest moim panem... Kupując coś do domu zastanawiam się czy kotu się to spodoba. Czy fotel dość wygodny, czy go postawić koło okna, czy bliżej drzwi, bo ten kotek lubi spać bliżej kąta, a tamten nie lubi w cieniu... Rany :)
7. Nie śmiem koteczka urazić... Jeśli zaśnie mi na brzuchu lub na kolanach - ani drgnę. Czasem mnie w krzyżu łupie, noga zdrętwieje, w gardle zaschnie, głód ściśnie, ale ja trwam! No, jak już mnie mocno przyciśnie to wołam po pomoc :) Nie, nie żeby zdjęli kotka, tylko żeby dostarczyli herbatkę, kanapkę ewentualnie pilota :D
Cóż... Widocznie mam kota na punkcie kota :)
Ciekawa jestem jak tam u Was ze zdrowiem? Głowa cała, czy już na amen zafiksowana na punkcie kota? ;)
Dobrego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz