wtorek, 25 listopada 2014

Gdzie się podział paragon i dlaczego kot nie płaci rachunków...? ;)

Sukienkę sobie zamówiłam.
Świąteczną już, czerwoną, w czarny welurowy wzór.
Przyszła. Rozmiar idealnie leży, tyle że jak do pracy, to ciut przykrótka :/
Myślę sobie: nic to, wymienię z midi na wersję maxi i będzie ok.
Ok? No ok, tylko gdzie jest paragon?

Paragon zaginął w okolicznościach bliżej niewyjaśnionych i trudnych do ogarnięcia. Wiatr go nie zwiał, deszcz nie rozmył, ogień nie strawił, lawa nie zalała. Więc co się stało?
Zagłębiona w rozważaniach na temat ulotności przedmiotów martwych nie usłyszałam pukania do drzwi. Dopiero dzwonek wybił mnie z zadumy.
Otwieram – sąsiadka spod czwórki. Przyszła po składkę na sprzątanie klatki schodowej. Jak zwykle – zapomniałam :/ Obiecałam, że uiszczę jak najszybciej, bo drobnych brak.

Po jej wyjściu przekopałam stos rachunków zalegających na segmencie i ze zdumieniem odkryłam, że rachunek za mieszkanie owszem jest, ale opłata za sprzątanie zniknęła z zadziwiający sposób. Znaczy... została ewidentnie oderwana, a wręcz śmiem twierdzić, że zeżarta! Żadnych szans na odczytanie kwoty :/

Wniosek: Mam w domu mały "odkurzacz", który wciąga papier. Papier wciąga wybiórczo, bo ani gazeta, ani ulotka z LIDL-a, ani zaświadczenie o ukończeniu kursu języka angielskiego któregoś tam stopnia, mu nie smakuje. Ale szkolny wykaz ocen syna na pierwszy kwartał poszedł w przemiał. Zeżarte od polskiego po biologię :/

Nie wiem, który z mojej dwójki, jest winny. Nie złapałam na gorącym uczynku. Odciski łap na szklanym blacie ławy świadczą o tym, że jest to...kot :)
Niestety, nie pobrałam wcześniej odcisków łapek, nie bardzo umiem porównać.

Wiem natomiast, że Chadzik kocha się w jedzeniu kłapci. Wciąga z wyrazem zachwytu na pysku wszelkie kłębki kurzu, sierści i tym podobne mechate stwory. Fuj Wstrętne, nie?
No i rośliny. Wszystkie zniszczone rośliny, to Chadek. Tu sprawa jest jasna.

Kaprys gustuje w żywych stworzeniach, wszystkie owady, nieważne jak drobne czy brzęczące, są jego. Z namaszczeniem też przeżuwa ostatnio makarony (mam na myśli takie firany w oknach), zwłaszcza w kolorze różowym :)

Celuloza rzecz zdrowa, więc może traktują kartki jak suplement diety? ;)

Pisałam niedawno, że dla kotów szeleszczące dźwięki są podobne do przenikliwych dźwięków wydawanych przez gryzonie, ptaki czy świerszcze. Wobec tego chrupiące, szeleszczące dźwięki miętej kartki papieru czy chodzenia w papierowej torbie stymulują instynkt łowiecki kota. Może więc moje koty sądzą, że jedzą ptaszka albo myszkę?
Bo niby skąd moje bidaki mają wiedzieć, jak smakuje myszka czy ptaszek, skoro ich nigdy nie jadły? Pewnie są teraz zdziwione (biorąc papier za mysz), że tak kiepsko smakują ;)

Może temat papieru uznają za przereklamowany i im przejdzie?

Wracając do pytania: Który je papier?
Nie wiem. Nawet jeśli podłożę na wabia jakiś paragon, to przy mnie go żaden go nie ruszy. Oba zgodnie udają, że nic a nic je to nie obchodzi. Chyba, że wyjdę z domu, wtedy owszem, paragon zostanie wessany przez kosmatą czarną dziurę. Tylko...którą?
Mogłabym ewentualnie zamontować kamerę i nagrać delikwenta, ale po co? Na policję nie zadzwonię, do sądu nie podam. Co najwyżej palcem pogrożę, a potem i tak podrapię za uszkiem :)

Trzeba będzie wszystko lepiej chować. A przynajmniej co ważniejsze kwity...

A z sukienką, cóż... Koleżanka Iwonka doszyje mi lamówkę. I po kłopocie :)

Pozdrawiam Waszych wszystkożerców ;)
A.

2 komentarze:

  1. Pewnie koty zawarły komitywę z synem odnośnie tych ocen :) I przy okazji zjadły paragon, żeby nie podpadło :D

    OdpowiedzUsuń