Leniwe, sobotnie popołudnie. Dla kotów leniwe, bo ja akurat sprzątałam, więc na brak zajęć narzekać nie mogłam.
Chadek spać nie zamierzał. Ale nudził się wybitnie. Chodził za mną krok w krok, pomiaukiwał, zaczepiał łapką. Biegał bez celu to do okna, to na fotel, budził Kaprysa i darł paszczę jak jakiś nawiedzony. O grozo! (Groza, bo regulamin sąsiedzki mówi, że mam "kontrolować dźwięki wydawane przez czworonoga"!)
Nie miałam czasu na mizianie, siedzenie z kotkiem czy noszenie jaśnie pana po pokoju. Ale coś zrobić musiałam, by zamknąć mu dziób i zyskać chwilę spokoju. Przypomniałam sobie, że dwa dni wcześniej przyszedł zamówiony kontener dla kota i pudło po nim stoi na balkonie. Czemu by go nie wykorzystać?
Radośnie wniosłam karton do pokoju (mrozem powiało) i z pasją zaczęłam tworzyć w nim otwory. Miałam nadzieję, że dla kotów będzie to rozrywka - w końcu to coś nowego, nieznanego, fajna skrytka, jakiś pomysł na zabawę, itp.
Wyrżnęłam nożem dwie dziury i w napięciu czekałam na kocią akcję...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-w4mlprBiWmBVmtEyBhJrSUcKdnVTdZHFVBSmTk2XQRfN6JtRiKmel25A6Sgu2YE4mCwTyp8abNzQasF0uhAhjd6QTqP5pMFiV7IIrVbXBXeuR-BSOL3dqTm44tgKiok-U9a2PDaDjZUT/s1600/DSC_0798.jpg)
A Chadzio? Chadek owszem owszem, podszedł do pudła, obwąchał, zajrzał w dziurę z lewej, potem z prawej... Potem postanowił dostać się do pudła... od góry :) I dawaj wchodzić na nie, zdzierać pokrywę i drapać. No ok, pomyślałam, ważne że się zajął, mogę wracać do szorowania wanny. Ale skąd!
Gdy tylko chciałam wyjść z pokoju wędrował za mną i jękliwym głosem próbował mnie ściągnąć z powrotem. Widowni potrzebował ;)
Ok, siadłam i patrzę. Moja czarna pantera weszła do środka! Sukces!!! I... zaraz wyszła z drugiej strony :/ I tak kilka razy. A potem usiadł obok pudełka i rozdarł się, bo nudą mu wiało :(
No niech to sz...g! Trudno. Wepchnęłam kota do środka i szukam pomysłu... Mam! Piłeczka! Turlam piłkę do pudełka. Chadek podchwycił i wypycha łapką piłkę na zewnątrz. Ja do niego, on do mnie, i tak z 50 razy. Wciągnął się! Ale wiecie co? Dla mnie nuda :P
Po dziecięciu minutach poddałam się. W końcu miały się bawić koty dwa, a nie ja! Ja sprzątanie mam, przecież...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHwPltuzvD7zApeUVZeJkTvs2u7wlSGxmOlZk_0sWJ5Z3Ntjb6Nl-EBFZq9plB03J8PZLCODsl2H5ebTHvTVg9dMFq_Pq6vZeo4OjO0bvujKFpYdQR6vLNcVQzi2xIoJz2ugXne-6iVwts/s1600/DSC_0794.jpg)
To ja w nogi.
A pan kot spał jak zabity w pudle już do wieczora :)
Wnioski z soboty:
1. Kot nie lubi oczywistych rozwiązań. Wchodzenie wejściem nie jest brane pod uwagę!
2. Zabawa z pudłem jest mało pasjonująca. Więcej nie stosować!
3. Kartony działa usypiająco. Zarówno na koty w nich przebywające, jak i na te w wersalce :D
To by było na tyle. Jutro znów sobota... No co by tu wymyślić, żeby się kot nie nudził...
Macie jakieś sprawdzone pomysły?
Pozdrawiam i miłego weekendu życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz