Pisałam już nie raz, że mam dwa koty, a każdy jest z zupełnie innej bajki.
Jeden dominujący, szybki, zawsze czujny i gotowy do odkrywania nowych zakątków. Drugi bojaźliwy, niepewny siebie, nieśmiały, choć zwinny i łowny. '
Jeden lubuje się w suchej karmie, ledwo na mokrą spojrzawszy (jedynie sos wyliże), a drugi kocha mokre mięska i nie gustuje w suchych chrupkach.
No i właśnie ten mój samiec alfa ma ostatnio “łazienkowe problemy”...
Ze 3 miesiące temu znalazłam na podłodze w łazience krew. Zdziwiłam się, bo żadne z nas się nie zacięło przy goleniu, nikt nie miał krwotoku z nosa, ani też nie zdarł kolana. Mimo to ta krew...
Zastanawiałam się i tknięta przeczuciem obejrzałam kotom łapki. Bo może któryś w coś wdepnął, zadrapał się, albo poranił ostrym żwirkiem(niby nierealne, ale kto wie?)?
I co? I nic. Wszystko ślicznie. Potem był spokój, nic w temacie krwi się nie działo.
Jednak miesiąc później sprzątając kuwetę zauważyłam koci kał we krwi!!! A więc to stąd!
Pytanie: Który z kotów? I dlaczego?
Niestety, nie było to świeżo po skorzystaniu z kuwety, więc nie sposób było to ustalić.
Postanowiłam obserwować sytuację. Bieżący monitoring wskazywał, że faktycznie, sytuacja się powtarza. Nie mogłam jednak namierzyć delikwenta, bo wypróżniały się albo w nocy, kiedy spałam, albo kiedy byłam w pracy :/
Aż wreszcie usłyszałam (dzięki Bogu za wolne weekendy!) znajomy trzask rozsypywanego żwirku, a kiedy przybiegłam zobaczyłam kocie balaski we krwi. A więc złapałam! Tylko którego, skoro oba zgodnie siedzą pod drzwiami łazienki?
Wzięłam chusteczkę higieniczną i każdemu z nich przetarłam pupkę. Chadzik zapiszczał i na papierku zobaczyłam krew. A więc on!
Z przerażeniem usiadłam do internetu i przeczytałam wszystko co się dało w temacie kociej krwi w kale. Między innymi, że:
"Istnieje cała masa przyczyn które mogą powodować pojawianie się krwi w kale
- pierwotniaki (nie tylko lamblie) i żeby je wykluczyć trzeba wykonać pod rząd kilka badań. Jednorazowe ujemne nic nie oznacza. A nie każde pierwotniaki wytępisz Aniprazolem - kokcydii już raczej nie.
- robale. Aniprazol by z dużym prawdopodobieństwem na nie pomógł, ale niekoniecznie. Coraz częściej spotyka się glisty odporne na dotychczas stosowane preparaty.
- zatwardzenia, rozwolnienia. Krew z domieszka śluzu jest w takich przypadkach normalna - ale trzeba znaleźć przyczynę problemów z trawieniem.
- jakaś infekcja jelit, najczęściej przewlekła. Ale wtedy jest i krew i sporo śluzu.
- nadwrażliwość śluzówki jelit. Zdarza się i u najzdrowszych kotów. Nasze kociątko miało potworną infekcję jelit i całego układu pokarmowego. Szybko się wyleczyła, ale do dziś jej pozostało takie coś że jej kał co któryś raz jest zaznaczony odrobina krwi.
- alergie na jakieś składniki pokarmu. Jelita są bardzo silnie ukrwione i jakiekolwiek podrażnianie może powodować krwawienie
- problemy z krzepliwością.
- i pewnie coś jeszcze... :)"
Przemyślałam sprawę:
Chadek jest tak samo żwawy jak był. Je jak jadł (sucha karmę, bo tą woli),śpi jak spał, rozrabia, gania, bawi się, wygląda dobrze – waga w normie, futro lśniące, nie linieje. Hmm...
Czy może mieć zaparcia? Na pewno je ma! Korzysta z kuwety dwa razy rzadziej niż Kaprys. Więc może to coś w rodzaju ludzkich hemoroidów, a za twardy kał rani odbyt i kotek podkrwawia?
A może któraś z podawanych nowych karm go uczula i śluzówka nie daje rady?
Obserwuję go nadal, bo sytuacja nie powtarza się od tamtego czasu. Staram się też urozmaicać mu dietę, by rozluźnić stolec. I oczywiście nie spuszczam go z oka! A w razie powtórzenia się sytuacji z krwią – pędzimy do weterynarza.
Bo to najukochańszy kot w moim w życiu. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby mu się coś stać!
Mam nadzieję, że były to tylko chwilowe problemy. O dalszym rozwoju sytuacji rzecz jasna Wam doniosę!
Anna M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz