Jako świadomy właściciel kotów płci męskiej, chcąc uniknąć znaczenia mieszkania i ucieczek moich milusińskich postanowiłam poddać je kastracji.
Początkowo miałam wiele wątpliwości, jednak dziś z perspektywy wiem, że była to właściwa decyzja. Dlaczego?
O tym w tym poście.
Niektórzy twierdzą, że kocury należy kastrować zaraz po urodzeniu, w pierwszych tygodniach życia. Nie popieram tego poglądu. Bywa tak, że zbyt wcześnie wykastrowane zwierzę nie rozwija się potem prawidłowo z powodu braku męskich hormonów w organizmie. To moje zdanie. To również zdanie weterynarza, który zajmuje się moimi kotkami.
Kiedy więc kastrować kota?
Najlepszym rozwiązaniem jest kastracja w momencie, gdy jądra są wystarczająco rozwinięte i kot prawie dojrzał płciowo. Po czym to rozpoznać? Po zapachu :)
Mniej więcej między piątym a ósmym miesiącem życia kocurka jego mocz zmienia zapach. Staje się on intensywny, mocny. Nie da się tego nie zauważyć. Cały dom tym przesiąka. To znak, że już czas na kastrację.
Należy udać się do weterynarza, który potwierdzi naszą obserwację - obejrzy jądra, ich wielkość i ogólny rozwój kota oraz ustali termin zabiegu.
Wiele osób obawia się, że kastracja jest droga. To nieprawda. O ile sterylizacja kotki jest nieco kosztowna i bardziej absorbująca (o tym w innym poście), o tyle kastracja kota to koszt do 100zł. W dodatku szybki i niekłopotliwy dla właściciela.
Na czym on polega?
Weterynarz nacina worek mosznowy i usuwa jądra wraz z nasieniowodami. Po zabiegu nie zaszywa go, pozostawia otwarty, oczyszczony i sterylny.
Jak przygotować kota do zabiegu?
Przez 12 godzin przed kastracją nie podajemy kotu jedzenia. Jedynie wodę. Tyle :)
Kot po zabiegu jest obserwowany przez weterynarza i powinien być oddany już wybudzony i stabilny. Z tym jednak różnie bywa.
Należy pamiętać, że kot jest poddany narkozie. Zdarzają się wymioty, dlatego ważna jest głodówka przed operacją, Po zabiegu kot nie do końca kontroluje odruchy fizjologiczne, więc bywa że załatwia się pod siebie leżąc lub próbując chodzić - nie zawsze uda mu się dotrzeć do kuwety.
Kilka godzin po zabiegu kot ma trudności z koordynacją ruchów. Trzeba zadbać, by nie próbował wskakiwać na szafki, zeskakiwać z nich itp. Wszystko z troski o to, że mógłby zrobić sobie krzywdę
Można mieć wrażenie, że zwierze cierpi, że się męczy. Też się tego obawiałam.Ale kiedy następnego dnia zobaczyłam, jak kot biega po domu jakby nigdy nic, pałaszuje z miski, bawi się z drugim kociakiem to odetchnęłam - on już zapomniał. Mi to więcej czasu zajęło ;)
A co po kastracji?
Nie ma problemów z jękami na parapecie, bo pod oknem miauczy kotka. Nie ma popędu i rywalizacji. Kot śpi spokojnie, nieświadomy tej strefy swojego życia. A skoro o niej nie pamięta to mu jej nie brakuje!
Nie dajcie sobie wmówić, że coś traci, że nie jest sobą. Jest! Jest taki jak przedtem :)
A może i więcej - staje się bardziej przymilny, bardziej przywiązany, bardziej spokojny. Same zalety :)
Witam
OdpowiedzUsuńMoj kotek ma 7 miesięcy, nie czuję silnego zapachu moczu. Ale jeździmy z nim na wieś i ...zaczął miauczeć do kotki, znaczył wszystkie drzewa. Po powrocie do domu jest niespokojny, miauczy/wyje!! i chce uciekać, natomiast nic nie znaczy. Czy to pora na wykastrowanie? i proszę napisać jak on zniesie potem bycie na wsi wsród innych kotów i kotek?
Pozdrawiam. Magda
Witaj Magdo :)
UsuńJa moje oba kocury kastrowałam ok.7 miesiąca. Pierwszego dlatego, że jego mocz "pachniał" już tak intensywnie, że nie mogliśmy w domu wytrzymać. A drugiego obejrzał weterynarz i uznał, że jest już tak dobrze rozwinięty, że czas na kastrację. Żaden jednak nie znaczył mi domu!
Na Twoim miejscu poszłabym z kotem do weterynarza i ustaliła czy to już czas. Podejrzewam, że tak.
Moje koty są z zasady niewychodzące, ale jak mi raz czy dwa zawędrowały na podwórko, to po powrocie darły się strasznie kilka dni. Potem im mijało. Przejdzie i Twojemu ;)
Jeśli nie będzie wychodził, to problem innych kotów nie istnieje. Ale jeśli będzie... W teorii podobno dzikie koty najwyżej w hierarchii umieszczają inne kocury, potem kotki w wieku rozrodczym, poniżej są młode i stare osobniki a najniżej osobniki wykastrowane. Ale... U mnie w okolicy jest jeden straszny rozrabiaka, kot - zbój, którego boją się wszystkie okoliczne psy i koty. I jest on o dziwo kastratem! :) Sądzę więc, że to czy go przyjmą inne koty i czy on się z nimi zaprzyjaźni zależy nie tyle od wykastrowania, co od jego i ich charakteru.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam? :)
Pozdrawiam, Anna